Obchodzenie wytycznych
Zdaniem rosyjskich historyków sowieckie obiekty atomowe przejęły cechy charakterystyczne dla gułagu i stanowią ich ukoronowanie. Były "fortecami zdyscyplinowanego, surowo karzącego, opartego na przymusie stalinowskiego państwa policyjnego." Otoczone podwójnym murem, drutem kolczastym, wieżami i reflektorami. W rzeczywistości budowniczowie tajnych, atomowych miast, "zaabsorbowani tworzeniem gigantycznej infrastruktury nuklearnej pośród powojennej ruiny, (...) w gruncie rzeczy zapomnieli o bezpieczeństwie i tajności." Poza tym "nikt zaznajomiony z łagrami z 1947 roku nie uzna ich za wzór tajności, bezpieczeństwa, porządku i wydajności."
Generał NKWD Jakow Rapoport, któremu powierzono budowę fabryki plutonu, miał tego dokonać "według ścisłych specyfikacji gwarantujących tajność. Beria nakazał mu zatrudniać wyłącznie najbardziej zaufanych więźniów - żadnych etnicznych Niemców, jeńców wojennych, recydywistów, zatwardziałych kryminalistów czy więźniów politycznych." Rapoport nie był w stanie tego zrobić, dlatego połowę pracowników budowlanych stanowili etniczni Niemcy. Aby obejść zarządzenia Berii, awansował ich do rangi "specjalnych osadników". Nie obyło się również bez zatrudniania kryminalistów, którzy byli najsilniejsi i najzdrowsi (głównie dlatego, że zabierali słabszym racje żywnościowe).