Strach przed przyszłością
Po zakończeniu drugiej wojny światowej wśród ludzi mieszkających w Richland zaczęły dominować zupełnie inne nastroje niż przed kapitulacją Niemiec i Japonii. Paul Nissen, redaktor naczelny lokalnej gazety napisał, że mieszkańcy stają się nerwowi i zatroskani. Nie wynikało to jednak z poczucia zagrożenia, jakie wiązało się z pracą i przebywaniem w pobliżu najbardziej niestabilnych i niebezpiecznych materiałów na świecie. Ludzie bali się, że po zakończeniu wojny rząd przestanie inwestować w energię atomową, przez co mieszkańcy Richland stracą pracę i dach nad głową.
"Kiedy skończyło się zwycięskie wiwatowanie, liczba pracowników Hanford spadła o połowę, robotnicy rozbierali domy z prefabrykatów i wiele firm zamykało interesy. Inżynierowie w zakładzie martwili się o stan pierwszych reaktorów." Mało kto zdawał sobie wówczas sprawę, że wyjazd z Richland nie jest wyrokiem, ale ratunkiem. Oczywiście dla kogoś, kto nie przyjął jeszcze śmiertelnej dawki promieniowania.