"Strejlau odkrył mnie jeszcze w Gdyni"
Równolegle z sukcesami w Górniku rozwijała się również kariera reprezentacyjna Szarmacha. Jego talent został jednak dostrzeżony znacznie wcześniej.
- Andrzej Strejlau odkrył mnie kiedy jeszcze grałem w Gdyni i w młodzieżowej reprezentacji Polski konsekwentnie na mnie stawiał. Był asystentem Kazimierza Górskiego i uważam, że to również jego zasługa, że później trener Górski dawał mi szanse - wspomina Szarmach, który sam był bardzo zaskoczony, kiedy powołano go na mistrzostwa świata w 1974 roku.
"Diabeł" zdawał sobie jednak sprawę, że gdyby nie kontuzja Lubańskiego, on mógłby na ten turniej w ogóle nie pojechać. Wiedział jednak, że trener Górski da mu szansę. I nie pomylił się. "Kazio rzucił mnie od razu na głęboką wodę. Bardzo głęboką" - zaznacza Szarmach, bo to on, a nie strzelec "złotego gola" z Wembley, Jan Domarski, wybiegł na boisko w pierwszym meczu z Argentyną. Za zaufanie odpłacił się selekcjonerowi strzelając bramkę, a "Biało-czerwoni" ostatecznie wygrali 3:2 (dwa trafienia dołożył Grzegorz Lato).