Pulitzer i gazeta pod drzwiami
Jest wiele obrazów, które bez wahania kojarzymy jako "typowo amerykańskie". Jednym z nich jest oczywiście gazeta pod drzwiami i pralnia na monety - są znane z filmów czy seriali i miesza się w nich to, co dla Europejczyka już znane z tym, co egzotyczne. Wałkuski z gawędziarskim zapałem opisuje co leży u podstaw obu tych "wynalazków". Mianowicie jest to wybitnie amerykańska cecha, czyli wygoda. Wygoda i biznes, bo jeśli chodzi o umieszczanie gazety prosto pod drzwiami jej odbiorców, na pomysł wpadł w czasie wielkiego kryzysu Joseph Pulitzer, wydawca prasy, obecnie kojarzony z prestiżową nagrodą dziennikarską. Przed wielkim kryzysem do sprzedaży gazet wykorzystywano jako tanią siłę roboczą chłopców, których nazywano newsboys. W czasie kryzysu wielu z nich straciło pracę.
Wydawcy chcieli jednak utrzymać czytelników i ratować się przed spadkiem sprzedaży. Tak narodził się pomysł dostarczania gazet bezpośrednio do domów prenumeratorów. Wszyscy tylko zyskali: dla wydawcy był to sposób na dystrybucję, dla paperboysów - okazja do zarobienia pierwszych pieniędzy. A w Stanach, jak wiadomo, od pucybuta... Dziś tradycja roznoszenia gazet jest wypierana przez wydania elektroniczne, ale Wałkuski wciąż cieszy się z numeru "Washington Post" pod swoimi drzwiami.