Trwa ładowanie...
recenzja
11-09-2013 14:33

„Ale jak się przed pieśniami schowam?”

„Ale jak się przed pieśniami schowam?”Źródło: Inne
dhv65hv
dhv65hv

Angelika Kuźniak już swoją pierwszą samodzielną pozycją książkową - opowieścią o ostatnich latach życia Marleny Dietrich, przed którą były jeszcze reportaże publikowane w antologiach i współautorstwo kilku tekstów w Obwodzie głowy Włodzimierza Nowaka - dała czytelnikom i krytykom asumpt do przypuszczeń, że jej powołaniem jest reportaż biograficzny. Po czterech latach od wydania Marlene dostarczyła niezbitych dowodów na trafność tej tezy, tworząc jeszcze bardziej zachwycającą historię życia cygańskiej poetki Papuszy.

Papusza „po cygańsku znaczy lalka”. Ten pieszczotliwy przydomek, nadany ślicznej dziewczynce przez matkę czy też współtowarzyszy z taboru, zrósł się z nią do tego stopnia, że jej prawdziwe personalia znali głównie ludzie mający z nią do czynienia w okolicznościach urzędowych. [Przyznaję, że gdyby ją ktoś przed przeczytaniem „Papuszy” zagadnął mnie o Bronisławę Wajs, miałabym pewien problem ze skojarzeniem tego nazwiska z odpowiednią postacią…]. Życie Cyganów – dlaczego Cyganów, a nie Romów, wyjaśnia autorka w posłowiu – przez całe stulecia wyglądało tak, jak opisała je bohaterka reportażu w jednym z zachowanych nagrań: „Z gołymi ręcami jechał człowiek po świecie. Czasem tylko coś pomieniał, parę groszy wziął. Wywróżył. I szedł dalej za tym chlebem żebraczym. Po pięćdziesiąt wozów jeździło u nas”. Nie było stałych adresów ani miejsc pracy, nie było nauki innej poza podpatrywaniem u starszych, jak należy to czy owo robić; były krajobrazy zmieniające się jak w kalejdoskopie i stały kontakt z naturą. I
specyficzny kodeks obyczajowy, zezwalający na przykład na wydanie nastolatki za dwa razy starszego mężczyznę albo oddalenie żony na podstawie ustnego stwierdzenia, że małżonek nie życzy sobie dalszego związku, przewidujący (tylko dla kobiety, nie dla mężczyzny!) surową karę za cudzołóstwo, za to nieuznający za wykroczenie oszustwa, kradzieży, maltretowania żony i dzieci. Mała Papusza wychowywała się w taborze, nie znając innych realiów i innych praw. Aż do chwili, gdy w Grodnie zobaczyła dzieci „gadziów” idące do szkoły. Ten jeden dzień odmienił całe jej życie, choć jeszcze przez długie lata miała nie wiedzieć, do jakiego stopnia. Umiejętność czytania i pisania, tak wydrwiwana przez rodaków, nieprzydatna przy zarabianiu na życie tradycyjnymi metodami, zaprowadziła ją w rejony, o których w innych warunkach nie potrafiłaby nawet marzyć. Cyganie nie mieli w swoim słowniku pojęcia poezji, więc i ona nie wiedziała, że poezją są te słowa, które same przychodzą jej do głowy i proszą się o utrwalenie na papierze;
nawet i później, gdy już znała „prawdziwych” poetów i ich dzieła, wzbraniała się przed uznawaniem jej za poetkę. Notowała te pieśni tak, jak umiała, spisując równocześnie swoje wspomnienia. I pewnie ani jedne, ani drugie nie ujrzałyby nigdy światła dziennego, gdyby na czasowej kwaterze taboru Wajsów nie zjawił się młody poeta, Jerzy Ficowski . Jego fascynacja obyczajami Cyganów polskich i twórczością samej Papuszy zaowocowała serią publikacji prasowych i książkowych - w tym wydaniem wierszy cygańskiej poetki – i przyjęciem jej do Związku Literatów Polskich. Ale były i inne konsekwencje, mniej przyjemne: współplemieńcy oskarżyli Bronisławę o zdradzenie obcym rodowych tajemnic. Jej przyjaźń z Ficowskim zawisła na włosku, a wrogość jedynego środowiska, które dobrze znała i w którym potrafiła żyć, odebrała jej równowagę psychiczną. Mąż – do którego niechęć z czasem
złagodniała i przerodziła się w szczere przywiązanie – zmarł, adoptowany syn wyjechał; Papusza została sama w mieszkaniu w zrujnowanej kamienicy, które może było luksusem w porównaniu z warunkami, jakich zaznała w dzieciństwie i podczas wojny, lecz pozbawione było tego wszystkiego, co dla Cygana było uosobieniem wolności i szczęścia, sama z wieczną tęsknotą za wszystkim, co minęło.

Tę historię niepospolitej kobiety, która zapragnęła czegoś więcej, niż wystarczało wszystkim wokół, zrekonstruowała Angelika Kuźniak w oparciu o zachowane archiwalia: pamiętniki, listy, wycinki prasowe, a przede wszystkim bezcenne nagrania radiowe i filmowe, powstałe za życia poetki. Można powiedzieć, że to sama Papusza przemawia do nas za pośrednictwem reporterki, opowiadając z pasją o swoim niezwykłym żywocie. O dzieciństwie spędzonym w trudzie i ubóstwie, o wymuszonych małżeństwach i zakazanych miłościach, o dramatycznych przeżyciach wojennych. O poznawaniu wszystkimi zmysłami świata realnego i odkrywaniu tego zaklętego w drukowanych słowach. O spotkaniach z ludźmi, którzy zainteresowali się jej poezją – Ficowskim , Tuwimem , uczestnikami wieczorów autorskich. O smutku, cierpieniu (cóż za ból musiała czuć, widząc, jak tomiki wierszy darowane krewniakom i sąsiadom „na
pamiątkę” niszczeją jeden po drugim, służąc jako deski do krojenia i źródło papieru do odpalania papierosów od ogniska! Ona, która tak kochała książki!), samotności.

Są w tej opowieści fakty niepewne i niedopowiedzenia. Któż dziś da radę dociec, ile wycierpiała poetka z tytułu rzekomej zdrady cygańskich sekretów, i czy to właśnie one stały się powodem jej choroby psychicznej, czy tylko ułatwiły ujawnienie się ukrytej skazy? Dlaczego na tak długo urwał się jej kontakt z Ficowskim ? Z jakiego powodu „Tarzan” nie dbał o przybraną matkę, choć ona tyle sił i serca włożyła w jego wychowanie – czy to tylko żal, że ukryła przed nim istnienie prawdziwych rodziców, czy może cicha solidarność z potępiającym ją środowiskiem? Czy rzeczywiście Papusza wyczytała z dłoni Edwarda Stachury jego tragiczną przyszłość, o której nie chciała mu powiedzieć? A czy sobie samej wywróżyła tak smutny los? Ale to właściwie nie ma znaczenia, a przynajmniej nie zmienia naszego postrzegania Papuszy jako fenomenu kulturowego, jako postaci tragicznej, a także
jako kobiety, która uparcie dążyła do wyrażenia swojego „ja” na przekór nakazom i okolicznościom.

dhv65hv

Płynna, dopracowana polszczyzna narracji przeplata się z doskonale odwzorowanym zapisem języka potocznego, w jakim Papusza snuła swoje opowieści i ze wzruszająco nieporadnymi, rojącymi się od błędów ortograficznych, wyjątkami z pamiętników i listów. Czytelnik nieznający twórczości cygańskiej poetki znajdzie tu próbki jej najlepszych utworów - momentami może odbiegających od ideału, jeśli chodzi o metrum i dobór rymów, lecz pełnych żaru i wrażliwości, urzekających prostotą i świeżością spojrzenia – w świetnym przekładzie Jerzego Ficowskiego . Wybór materiałów, zaangażowanie autorki, perfekcyjna oprawa językowa, dopracowanie edytorskie – wszystko to na równi z pasjonującym życiorysem Papuszy składa się na ogólne wrażenie, które trudno podsumować słowem innym niż „doskonałość”. Kogokolwiek wybierze Kuźniak na bohatera następnej swej publikacji, nie mam wątpliwości, że napisze o nim równie bogato i równie pięknie.

dhv65hv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dhv65hv