Zamach "z przypadku"
Po tym wydarzeniu Hinckley nie stracił morderczych zapędów i wkrótce planował kolejny atak. Mężczyzna myślał między innymi o zastrzeleniu Teda Kennedy’ego, rozważał wejście na salę posiedzeń Senatu i próbę zabicia parlamentarzystów. Planował również popełnienie samobójstwa na oczach Jodie Foster, której był wielkim fanem. Jego wybór padł ostatecznie na Ronalda Reagana, co było w dużej mierze dziełem przypadku.
Hinckley zeznał, że w marcu po przyjeździe do Waszyngtonu z rewolwerem i 43 sztukami amunicji nie myślał już o Tedzie Kennedym i parlamentarzystach, a bardziej o wydaniu ostatniego tchnienia w obecności ukochanej aktorki. Tymczasem zdecydowany na ten krok mężczyzna zobaczył nagłówek w "Washington Post", w którym pisano o programie dnia prezydenta. "Dziś po południu Reagan wygłosi przemówienie w hotelu Hilton" - taka informacja spadła na niego jak grom z jasnego nieba i przyczyniła się do podjęcia decyzji, która wpłynęła nie tylko na przyszłość zamachowca, ale także całego "wolnego świata".