Trwa ładowanie...

Żywcem spłonęło 91 kobiet. Piekło na norweskiej wyspie

Wszyscy słyszeli o procesach w Salem, które zakończyły się spaleniem kilkunastu "czarownic". Tymczasem w norweskim Vardø zamordowano z tego samego powodu 91 osób. Kiran Millwood Hargrave w rozmowie z WP przybliża mroczny epizod z dziejów Skandynawii, który opisała w powieści "Kobiety z Vardø".

Pewnego dnia zobaczyłam rzeźbę Louise Bourgeois, której nie znałam wcześniej. Przedstawiała metalowe krzesło, na którego siedzeniu płonął ogień. Mocno mnie to zaintrygowało, więc zaczęłam szukać głębiej. Pewnego dnia zobaczyłam rzeźbę Louise Bourgeois, której nie znałam wcześniej. Przedstawiała metalowe krzesło, na którego siedzeniu płonął ogień. Mocno mnie to zaintrygowało, więc zaczęłam szukać głębiej. Źródło: Flickr, fot: Bjarne Riesto
ddhvw16
ddhvw16

"Kobiety z Vardø" to oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o mieszkankach maleńkiej wyspy na północy Norwegii, gdzie 91 osób zostało spalonych na stosie za czary i obcowanie z szatanem, gdzie mężczyźni urządzili polowanie na kobiety, a największym i najczęściej jedynym grzechem było posiadanie własnego zdania i silnego charakteru. Powieść autorstwa Kiran Millwood Hargrave została w Polsce wydana nakładem wyd. Znak.

Maciej Kowalski: "Kobiety z Vardo" to twoja pierwsza powieść dla dorosłych, wcześniej pisałaś książki dla dzieci. Co sprawiło, że postanowiłaś zmienić adresata twojej prozy?

Kiran Millwood Hargrave: To nie była jakaś poważna i definitywna decyzja, to nie było tak, że nagle postanowiłam porzucić dziecięcych czytelników i czytelniczki, i zacząć pisać wyłącznie dla dorosłych. To był raczej naturalny proces. Zawsze miałam poczucie, że najlepiej wychodzi mi opowiadanie historii. I nie chciałam pakować swojej pracy do jakiejś szufladki: że to mają być historie dla dzieci, dla kobiet czy dla przedstawicieli jakiejś konkretnej rasy.

Zobacz: Chorobliwa obsesja papieża. Preludium polowania na czarownice

Kiedy znajduję jakiś temat, który mnie interesuje na tyle, że chcę o nim opowiedzieć, w naturalny sposób dopasowuję do niego formę, a tym samym kształtuje się też grupa odbiorczyń i odbiorców. Na szczęście moi wydawcy dają mi wolną rękę i pozwalają kierować się instynktem. Więc kiedy pojawił się pomysł na opowieść o kobietach z Vardo i od razu było wiadomo, że to musi być książka dla dorosłych, natychmiast dostałam od nich wsparcie i mogłam spokojnie zabrać się do pracy.

ddhvw16

Jak pojawił się ten pomysł? To powieść oparta na faktach. Jak do nich dotarłaś?

Zaczęło się od... dzieła sztuki. Jedną z moich ulubionych artystek jest Louise Bourgeois, rzeźbiarka zmarła dekadę temu. Widziałam kilka jej wystaw, jej prace zawsze robiły na mnie wielkie wrażenie. Pewnego dnia zobaczyłam jej rzeźbę, której nie znałam wcześniej. Przedstawiała metalowe krzesło, na którego siedzeniu płonął ogień. Mocno mnie to zaintrygowało, więc zaczęłam szukać głębiej. Zafascynowało mnie to tak bardzo, że zapragnęłam zobaczyć tę rzeźbę w naturze, okazało się, że muszę się wybrać na Vardo, arktyczną wysepkę na dalekiej północy Norwegii.

To była daleka wycieczka...

Tak, ale zdecydowanie warto było się tam wybrać. To jej ostatnie dzieło, część większej instalacji, przygotowanej z architektem Peterem Zumthorem. Steilneset Memorial upamiętnia proces i egzekucję 91 osób oskarżonych o czarownictwo. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej sprawie. Nie jest przecież tak znana jak proces w amerykańskim miasteczku Salem. A było to największe polowanie na czarownice w Skandynawii. Uznałam, że to historia, którą warto opowiedzieć.

ddhvw16

Jak do tego doszło?

Wszystko zaczęło się w wigilię Bożego Narodzenia 1617 roku, kiedy z Vardo wypłynęły statki rybackie. Nagle, bez żadnych wcześniejszych sygnałów, rozpoczął się bardzo intensywny sztorm, który zatopił łodzie. Zginęło 40 rybaków. To było zdarzenie tak nagłe i zaskakujące, że z miejsca pojawiła się hipoteza, że miało jakieś ponadnaturalne przyczyny. A stąd już tylko krok do podejrzenia o czary.

Palenie "czarownic" w serialu "Przeklęta" Netfliksa Materiały prasowe
Palenie "czarownic" w serialu "Przeklęta" NetfliksaŹródło: Materiały prasowe

To był bardzo burzliwy pod względem ideowym i religijnym okres w historii Skandynawii i całej Europy: czasy tuż przez Oświeceniem, kiedy walczyły ze sobą różne poglądy i wizje świata, ignorancja i strach często nie pozwalały zaakceptować nowych koncepcji, dostarczanych przez rozwijającą się coraz prężniej naukę. Ludzie bali się, że ich dotychczasowy świat zostanie przestawiony do góry nogami.

ddhvw16

W powieści wprowadzasz także dodatkową płaszczyznę problemów społecznych - relacje z rdzenną ludnością.

Tak, to była w ówczesnej Norwegii bardzo ważna sprawa. Która na dodatek była zupełnie inna od tych znanych choćby z Ameryki czy Afryki, gdzie nastąpił brutalny proces niszczenia rdzennej ludności i jej kultury. W Norwegii te dwa światy przez długi czas żyły w sporej harmonii, z powodzeniem się przeplatały - chrześcijańscy rybacy przed wypłynięciem w rejs chętnie chodzili do szamanów Samów, żeby pytać ich o pogodę. Ta symbioza została jednak nagle przerwana.

Rodzina Samów w Kanstadfjorden (zdjęcie wykonane około 1900 r.) Domena publiczna
Rodzina Samów w Kanstadfjorden (zdjęcie wykonane około 1900 r.)Źródło: Domena publiczna

Wiąże się to zwykle z procesem budowania silnej pozycji władzy królewskiej. Królowie bardzo mocno wspierali się religią chrześcijańską, bo stanowiła znakomite uzasadnienie i wzmocnienie ich władzy. I tu zaczynały się problemy, bo nijak nie dawało się jej połączyć z wierzeniami Samów. To powodowało duże konflikty, które stanowiły kolejny element destabilizujący norweskie stosunki społeczne w tamtym czasie. I to się bardzo mocno wiąże z historią o polowaniu na czarownice w Vardo - dokładnie w tym samym roku, kiedy miał miejsce sztorm, królewski edykt zakazał tradycyjnych praktyk szamańskich.

ddhvw16

Czego tak naprawdę bali się ludzie, którzy skazali na śmierć prawie setkę mieszkańców odległej wyspy?

Podważenia fundamentów ich świata. To było nie do pomyślenia, że samotne kobiety, wdowy po rybakach, którzy utonęli podczas sztormu, były w stanie zorganizować sobie życie. Same zajmowały się sprawami wioski, ba, same wypływały w rejsy i przywoziły z nich sporo ryb. To kompletnie unieważniało wszystkie utarte schematy dotyczące funkcjonowania społeczeństwa. Nagle okazało się, że mężczyźni, którzy byli uznawani za fundament codziennego życia, wcale nie są niezbędni do tego, żeby mogło się ono spokojnie toczyć. To bez wątpienia był wielki szok, który przyniósł wielki strach. Reakcja musiała być gwałtowna.

Czemu zdecydowałaś się napisać o tym powieść?

Był powód bardzo prozaiczny: kiedy chcę się dowiedzieć czegoś o historii, zdecydowanie wolę przeczytać powieść niż naukową monografię. Szukałam więc powieści o wypadkach z Vardo. I nic nie znalazłam. Uznałam więc, że to luka, którą trzeba wypełnić. A mówiąc poważniej - chodziło mi oczywiście o opowiedzenie o mechanizmie, który doprowadził do śmierci tylu ludzi, o lękach, które powodują niechęć i agresję.

Kaplica i cmentarz w norweskim Vardø Wikimedia Commons
Kaplica i cmentarz w norweskim Vardø Źródło: Wikimedia Commons, fot: Frankemann

To przecież bardzo aktualny temat, to się dzieje dzisiaj na wszystkich kontynentach. Wydaje mi się, że literatura historyczna ma znakomitą zaletę: pozwala na tworzenie swego rodzaju dystansu, potrzebnego do tego, żeby przyjrzeć się dokładniej pewnym procesom. Pisanie książki historycznej to nie terapia, a raczej budowanie czegoś na kształt lustra czy okna, za pomocą którego można z dystansu przyjrzeć się problemom.

ddhvw16

Jaka jest nauka z tej historii dla współczesnych ludzi?

Myślę, że można z niej wyciągnąć wiele wniosków. Skupię się tylko na jednym - ta historia pokazuje, jak ważna jest edukacja. To jest kwestia, która wciąż wymaga uwagi. Choć w wielu krajach kobiety są równe pod względem prawa, ale wciąż istnieje wiele nierówności w życiu społecznym.

Wiele z nich wynika właśnie z zaniedbań w kwestii edukacji. Mam dobry punkt odniesienia - moja mama pochodzi z Indii, gdzie te nierówności są wciąż bardzo widoczne. Wiele dziewcząt w ogóle nie jest kierowanych do szkoły, wiele jest z niej usuwanych, kiedy dostaną pierwszy raz okres, a więc mogą rodzić dzieci. To jest problem, który wymaga pilnej reakcji.

Kiran Millwood Hargrave "Kobiety z Vardø", wyd. Znak 2020 Materiały prasowe
Kiran Millwood Hargrave "Kobiety z Vardø", wyd. Znak 2020Źródło: Materiały prasowe

Piszesz o czarownictwie. To pojęcie, które dziś bardzo wraca, w niektórych kręgach staje się wręcz modne. Co o tym myślisz?

Wydaje mi się, że to pojęcie ma dziś wiele znaczeń. Być może najważniejszym z nich jest swego rodzaju powrót do natury. Myślę, że to jest bardzo potrzebny mechanizm. Przez wiele lat, dekad, ludzie zupełnie stracili połączenie ze światem przyrody - mało kto się zastanawiał, skąd się bierze jedzenie, skąd się biorą materiały na ubrania i inne naturalne zasoby.

Dziś znów się o tym myśli, bierze się pod uwagę koszty, które natura ponosi, żeby człowiek był najedzony i ogrzany. To jest bardzo ważny i potrzebny proces. Pojęcie czarownictwa pojawia się dziś także w dyskursie na temat tego, co jest naturalne, a co nie, co jest normalne, a co jest przekroczeniem. Wydaje mi się, że mówienie o czarownictwie bardzo skutecznie rozbija stereotypy związane z pojęciem normy, a to zawsze korzystny proces.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
ddhvw16
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
ddhvw16