Sprzedawca lodów w Oświęcimiu
"W pewnym momencie życia zacząłem odkrywać, że sielskie krajobrazy w naszej części świata często kryją w sobie mroczną tajemnicę. Jako dziecko wraz z dziadkiem wędrowałem po lasach pod Linzem zachwycając się pięknem natury, jako dorosły odkryłem, że rówieśnicy mojego dziadka w pobliskich górskich jaskiniach ukryli ciała zamordowanych Żydów. Dziadek też sympatyzował z NSDAP. Takie miejsca znajdowałem wszędzie - w Rosji, Na Białorusi i Ukrainie, w Polsce, Austrii, Słowenii, Słowacji. Przestałem uważać krajobrazy za niewinne, w Europie Środkowej zbyt często skrywają one ślady zbrodni" - mówił Pollack.
Pisarz opowiadał, że czasem trudno jest żyć z wiedzą o przeszłości danego miejsca. Pewien lodziarz z Oświęcimia wprost mu powiedział, że nie zamierza w ogóle myśleć o obozie Auschwitz. "On tam mieszka, wychowuje dzieci, sprzedaje lody. Musi jakoś w tym żyć, choć nie jest to proste, jeżeli nazwa twojego miasteczka na całym świecie wzbudza grozę. Musi sobie z tym jakoś radzić" - powiedział.