Hrabal - morderca kotów
Hrabal każdego ranka jeździł do swojego domku w Kersku pod Pragą, by zobaczyć i nakarmić swoje liczne koty: "Potem oczywiście piszę, one siedzą i patrzą na mnie, a moja żona krzyczy, kiedy puszczam głośno Mahlera. [...] Ale kto trzyma w domu koty, ten musi czasem postąpić jak gospodarz. Przychodzi moment, kiedy ktoś musi zabić kocięta. Od najmłodszych lat tym kimś zawsze byłem ja. Właśnie dlatego, że je kochałem, że z nimi żyłem, wiedziałem, że muszą umrzeć i że to ja muszę je zabić. Rok czy dwa lata temu musiałem zabić dwoje kociąt, bo miałem ich dwanaścioro".
W książce "Auteczko" Hrabal pisze, że, gdy jego koty nadmiernie się rozmnożyły, zabrakło mu czasu na pracę i sen. Stracił wtedy spokój ducha prześladowany świadomością, że część z nich musi umrzeć i że musi je zabić właśnie on, który je tak kocha. Udręczony, za odkupienie swojej winy uznaje dopiero wypadek samochodowy, z którego cudem uszedł z życiem. Hrabal mówi w "Dryblingu Hidegkutiego", że właśnie dlatego, że musiał zabić dwa koty, zrozumiał, że skoro człowiek potrafi zabić kota, potrafi zabić także człowieka.