Wielka miłość do kotów
Hrabal mówił w wywiadzie-rzece, że nawet kobietom nie dał z siebie tyle, co kotom: "To szokujący syndrom kochanków". Pisarz uważa, że ta wielka miłość do kotów rozpoczęła się dawno temu, gdy szedł do szkoły w Nymburku: "naraz coś zamiauczało w winorośli pod oknami i zobaczyłem tam kociątko. Miało różowy nos i bury grzbiet, a pod brodą i na łapkach było białe.
Wyglądało żałośnie, a kiedy się nad nim użaliłem, przytuliło się do mnie i wtedy poznałem coś, czego wcześniej nie znałem. Nagle stałem się czuły i w tej samej chwili zrozumiałem, że to kociątko musi ze mną zostać, że jest moje, a ono tuliło się do mnie i rzeczywiście postawiłem na swoim, ten kotek u nas został. Spał ze mną, a gdy nad ranem za nim zatęskniłem, wychodziłem w samej koszuli na łąkę i wołałem go, a on przybiegał od słodowni prężny mi skokami, a kiedy przytulałem go, był mokry i pachniał trawą. Potem leżeliśmy w łóżku, kotek wyciągnięty obok mnie, musiałem uważać, żebym go nie przydusił, leżeliśmy tak zwróceni ku sobie twarzami".