"W domu czuł się panem"
W domu esesmana Ernsta Scholza pracowała z kolei jeszcze młodsza Polka, zaledwie 14-letnia Weronika Chorąży: "Scholza zapamiętałam jako przystojnego, wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta, lat około 30. Nie jest mi wiadome, czym zajmował się w obozie".
"W domu czuł się panem. Przyjeżdżał zawsze na posiłki, które życzył podawać sobie w pokoju jadalnym i przy tym zwracał uwagę, czy obrus jest co dzień zmieniany na świeży. Scholz w ogóle dbał o dom. Wciąż urządzał mieszkanie. Meble, dywany, pościel przywoził z obozu" - opowiada Chorąży.
Scholz był dla niej dużo życzliwszy od jego żony: "U niej już w wyrazie twarzy widziałam coś złego i nie wzbudzającego zaufania. W czasie mojej pracy u nich zachorowałam na ślepą kiszkę. Gdy dostałam ataku, Scholzowa była wściekła, nie wierzyła mi, choć ja mdlałam z bólu i wymiotowałam".