Zapiski starego świntucha
Niedaleko kościoła przyplątał się bezpański pies. Był bardzo chudy i pewnie głodny. Przystanęliśmy, żeby go pogłaskać i podrapać po grzbiecie.
* - Szkoda, że pies nie może iść do nieba - powiedział Frank.*
* - Dlaczego nie może?*
* - Najpierw trzeba być ochrzczonym.*
* - Właściwie warto by go ochrzcić.*
* - Myślisz?*
* - Niech ma tę szansę.*
* Wziąłem zwierzaka na ręce i weszliśmy do kościoła.*
* Zanieśliśmy psa do kropielnicy. Ja go trzymałem, a Frank pokropił mu łeb wodą święconą.*
* -Ja ciebie chrzczę - powiedział. Wynieśliśmy go na dwór i puśliśmy. *
* -Od razu lepiej wygląda - stwierdziłem.*
Pisma regularnie odrzucały jego krótkie formy prozatorskie i wiersze. Dopiero w latach 60-tych awangardziści dostrzegli odmienność jego pisarstwa, zaś młoda, gniewna publika szybko uczyniła z Bukowskiego swojego idola.