Postapokalipsa w centrum miasta
Mucha relacjonuje wydarzenia na Majdanie po kolei, jak rzetelny kronikarz. Nie jest to jednak tylko opowieść według schematu "przyczyna - przebieg - skutki", ale również próba zrozumienia genezy poszczególnych wydarzeń. Dziennikarz często przyznaje się też do niewiedzy: gdy przez Majdan przemykają grupki "tituszek" mówi: nie do końca wiedziałem, kim są ci "opłacani przez władzę prowokatorzy i chuligani o wyglądzie i zachowaniu przeciętnego polskiego dresiarza". Dlaczego na początku grudnia ludzie wyszli na ulice, co oznaczało, że "władza przekroczyła Rubikon, 'przegięła pałę' - jak mówili sami Ukraińcy"? Nie brakuje też dobitnych obrazów: Majdan wyglądał jak miejsce rodem z filmu albo gry komputerowej osadzonej w klimacie postapokalipsy. "Uzbrojeni w plastikowy różaniec i owinięte taśmą izolacyjną nogi od stołów, naiwnie trenujący obronę przed zwartymi jednostkami bojownicy. Armia, jakiej nie widział żaden współczesny konflikt. To oni mieli w najbliższym czasie przejąć na siebie ciężar obowiązku obrony placu
Niepodległości. I niepodległości w ogóle".