Oskarżony rozdaje ulotki pod sądem
Sąd apelacyjny wskazał też na potrzebę ponownego przesłuchania lekarza, który jako pierwszy badał zwłoki kobiet. Sądy, które wcześniej zajmowały się tą sprawą, nie zwróciły uwagi, że określony przez niego czas śmierci obu kobiet znacznie się różni.
„Policjanci rzeczywiście jako najważniejszy dowód wykorzystali fakt odnalezienia telefonów zatopionych w szambie. Wiadomość o tym pozyskali z nielegalnych podsłuchów, tak jak to opisałem w książce” - dodaje autor.
„Proces, który obserwowałem, zakończył się uniewinnieniem podejrzanego i wypuszczeniem go po ponad roku z aresztu. Książkowa scena, gdy jeden z bohaterów spotyka Bartłomieja pod budynkiem sądu rozdającego ulotki szkoły językowej jest autentyczna. Spotkał go sędzia, który wydał uniewinniający wyrok” – mówi Rębacz.