"Usłyszeliśmy niepokojące nawoływania"
"Wraz z Pawłem Czartoryskim, wykładowcą KUL-u, założyliśmy koło wysokogórskie, gdzie funkcje instruktorów sprawowali Paweł Czartoryski, matematyk Michał Tatarkiewicz i Jan Józef Szczepański. Szkoliliśmy młodych lubliniaków na kolejnych kursach." - wspomina Krzysztof Kozłowski, który opowiada historię przejścia z obozu na Hali Gąsienicowej do Doliny Pięciu Stawów Polskich:
"W czasie owego przejścia, kiedy dochodziliśmy już z plecakami do schroniska przy Pięciu Stawach, usłyszeliśmy niepokojące nawoływania. Po chwili okazało się, że doczołgał się tam ostatkiem sił młody chłopak, aby zawiadomić o wypadku w Dolince Buczynowej. [...] Była paskudna pogoda - ściemniało się już, padał deszcz, a w przymglonej dolinie słychać było tylko rozdzierający krzyk dziewczyny, która została na ścianie".