Sławomir Mrożek: "żenujące zapiski, banały, słowotok"
W części książki poświęconej Mistrzom, Horubała zdaje relację ze swojej lektury głośnego pierwszego tomu Dziennika Sławomira Mrożka i dochodzi do wniosku, że jest to „lektura przygnębiająca”.Dlaczego? „Książka jest pokraczna, w wielu miejscach żenująca i zwyczajnie nudna.Oto bowiem na siedmiuset stronach obserwujemy skazane na porażkę wysiłki alkoholizującego się żartownisia, by stać się mędrcem”.
Dalej Horubała pisze wręcz, że mamy do czynienia z popłuczynami po Gombrowiczu i szukaniem usprawiedliwiania własnej niemocy twórczej: „Co z tego, że Mrożek szczery. Że przyznaje się do złych uczuć – zawiści, zazdrości względem innych artystów, że z masochizmem analizuje swoje kalekie uczucia względem kobiet. Takie notatki to jeszcze nie literatura, to ledwie klimat nocy spędzanych przez trzeźwego człowieka z pijaczkiem-gawędziarzem”.
Zdaniem Horubały Dziennik Mrożka to „żenujące zapiski, nie wiedzieć czemu prezentowane publicznie”, to „słowotok, banały, wybitnie nieklasyczne i nieolimpijskie twory”.