Są obrzydliwie bogate. Ale czy szczęśliwe?
"Saudyjki przyjechały do Miasta Aniołów na zakupy i na operacje plastyczne. [...] Nie interesowały je [...] żadne atrakcje kulturalne. Były za to prawdziwymi koneserkami towarów luksusowych" - zauważa Larson.
Jak wspomina, Saudyjki potrafiły wydawać bajońskie sumy na zakupy. Nieraz wykupywały niemalże całe kolekcje od luksusowych projektantów, czasami ich uwagę przykuwał też zwyczajny chłam. Rodzina przywiozła ze sobą 20 milionów dolarów i wydała wszystko co do centa. Zakupione dobra transportowano do hoteli specjalnie wynajętymi ciężarówkami. Zakupy w Stanach Zjednoczonych wiązały się dla Saudyjek z jeszcze jednym udogodnieniem: tutaj mogły bez końca rozmawiać z ekspedientkami, które pomagały wybrać ubrania i bieliznę w odpowiednim rozmiarze.
W Arabii Saudyjskiej dopiero kilka lat temu, w wyniku królewskiego dekretu, w sklepach z bielizną i kosmetykami zaczęły pojawiać się sprzedawczynie. Wcześniej personel sklepowy składał się niemalże w całości z mężczyzn, więc Saudyjki nie mogły chodzić na zakupy same - musiały wysyłać po bieliznę krewnych. Dlatego zakupy na Zachodzie to nie tylko przyjemność wydawania pieniędzy na drogie ubrania; to przede wszystkim możliwość samodzielnego dokonania wyboru.