Kryminał to jest taka bestia, że jak cię ugryzie to już nie puszcza. No bo mimo upływającego czasu, mimo minut biegnących na złamanie karku, mimo pogłębiającej się nocy, trzeba czasem, dokończyć, trzeba dowiedzieć się co? jak? którędy? i dlaczego? Nie można przecież iść spać i zostawić na jutro reszty książki, gdy nie wiadomo, czy uda się kradzież najcenniejszego obrazu w muzeum...
Na szczęście przygody detektywa Noska to trzy oddzielne historie, więc można sobie dawkować, na trzy wieczory rozłożyć i trzy razy się uśmiechnąć.
Detektyw Ambroży Nosek przedstawiał nam się już wcześniej – mieliśmy niewątpliwą przyjemność poznać go w „Ostatniej przygodzie detektywa Noska” i „Detektyw Nosek i porywacze”. Kto jeszcze nie został mu przedstawiony to już mówię – Nosek to miły, starszy, dystyngowany pan. Jest emerytowanym detektywem, który teraz woli hodować rzodkiewki i grać na flecie, niż uganiać się za złoczyńcami. W jego spokojnej emeryturze, towarzyszy mu przyjaciel – pies Kuba, który umie mówić ludzkim głosem. Ale oczywiście jest to ich słodka tajemnica. Jeśli ktoś nie zaglądał wcześniej do Noska to nie musi się martwić, bo to jak zadziwił Lipki Nowe, nie wymaga zażyłej znajomości – Nosek jest bowiem tak fenomenalny, że nie potrzeba wiedzieć o nim zbyt dużo. Te kilka słów wstępu w zupełności wystarczy.
Osobliwa para – pan i jego pies, niby już nie ma ochoty na pracę, nie mniej jednak praca sama zwala się im na głowę, albo puka do drzwi. Względnie dzwoni telefonem – ta jak w przypadku dyrektora muzeum. Alarmuje on detektywa, że najcenniejszy obraz w Lipkach Nowych, autorstwa Bonawentury Kleksika, przedstawiający Lipki Nowe o zachodzie słońca jest w niebezpieczeństwie - portier zauważył i podsłuchał dwóch podejrzanych osobników kręcących się przy obrazie – planują go ukraść i Nosek musi, po prostu musi uratować dzieło! Z nieocenioną pomocą Kuby, wpada na wyborny fortel, który pozwoli pozostać obrazowi tam, gdzie jego miejsce.
Potem w drzwiach Ambrożego, wczesnym wieczorem, aczkolwiek o czasie zbyt późnym na wizyty, pojawia się nieznajomy mężczyzna z bardzo delikatną sprawą – z kasy miejscowego Koła Miłośników Gry w Warcaby, zginęły pieniądze, a skarbnik organizacji prosi Noska o pomoc w oczyszczeniu swojego dobrego imienia. „Dla detektywa nie istnieje noc, zła pogoda, zmęczenie... Istnieje tylko służba.”, więc czym prędzej udaje się na miejsce zdarzenia, by ze śladów pozostawionych przez nieuważnego złodzieja, wyczytać cała historię, krok po kroku...
Na koniec detektyw dostaje list od swojego nauczyciela i mentora – w mieście ma się odbyć wystawa „Lipki Nowe mają sto lat” i przestrzega on Noska przed Nieuchwytnym Rączką – kieszonkowcem, który jest najlepszy w swoim fachu i do tej pory niedoścignionym. Przybiera bowiem za każdym razem inną postać i nie wiadomo, kim będzie tym razem – a że odwiedzi Lipki Nowe – tego można być pewnym! Tym razem jednak trafi na sprytnego przeciwnika – Nosek ma bowiem niezłego nosa!
To książka staroświecka – pierwszy raz Ambroży Nosek dał się poznać już 45 lat temu! Nie ma tu spektakularnych pościgów, ale są pościgi nieco wolniejsze. Nie ma gadżetów, ułatwiających detektywowi zadanie, ale jest gadający pies. Nie ma pistoletów – mocna głowa, elastyczny umysł, dokładność, spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów w zupełności wystarczą. Lipki Nowe to swoisty mikrokosmos i nie ma już teraz takich miejsc na ziemi. Ale to sprawia, że ta lektura ma swój urok i czar. Także dzięki językowi – bez słownej przemocy, tekst napisany piękną polszczyzną z rewelacyjnymi imionami i nazwiskami – prócz Ambrożego Noska jest jeszcze Telesfor Gęgawka, Baltazar Pszczółka czy Zefiryna Rabatkowa, a mistrz i nauczyciel Noska nazywa się Hipolit Wąsik.
Detektyw, jak na detektywa przystało, pyka sobie fajeczkę i ma kraciasty garnitur. O tym garniturze wiadomo z doskonałych, współgrających z tekstem ilustracji Jerzego Flisaka – nie na darmo książka wyszła w serii Mistrzowie Ilustracji! Flisak był satyrykiem i za tę twórczość otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Sztuki, ale współpracował też na przykład ze „Świerszczykiem”, „Płomykiem” i Studiem Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej.
Świetna lektura i świetny detektyw, dziecięce paznokcie obgryzione z emocji i mała lupa w kieszeni do śledzenie wszystkiego i wszystkich!