Trwa ładowanie...
Wydawnictwo Znak
wywiad
12-05-2011 12:22

Z Andrzejem Franaszkiem rozmawia Barbara Gawryluk

Z Andrzejem Franaszkiem, autorem książki Miłosz. Biografia rozmawia Barbara Gawryluk.

Z Andrzejem Franaszkiem rozmawia Barbara GawrylukŹródło: Wydawnictwo Znak
d104byw
d104byw

* Barbara Gawryluk : Cieszę się, że możemy porozmawiać na temat książki, na którą tak długo wszyscy czekaliśmy. Co Pan teraz czuje: ulgę, niepokój, czy raczej oczekiwanie na to, jakie będą reakcje?*

Andrzej Franaszek : Zapewne wszystko po trosze. Nie wiem czy wszyscy na tę książkę czekali? Ja na pewno, bo dawno temu podjąłem pewne zobowiązanie z nią związane i potem okazało się, że dopełnienie go jest o wiele trudniejsze niż się spodziewałem. Pisanie biografii Miłosza było oczywiście fantastyczną przygodą, zwłaszcza dlatego, że poprzez jego życie poznawałem historię XX wieku. Było to niewątpliwie bardzo interesujące i pożyteczne. Z drugiej jednak strony co jakiś czas ktoś mnie pytał „Czy już skończyłeś wreszcie?”, a ja odpowiadałem, że jeszcze się w ogóle nie zabrałem, bo ciągle coś zbieram, albo tak się składa, że nie mogę pisać. Ale teraz jest bardzo dobry moment na wydanie tej książki. Dlatego cieszę się, że ukazuje się ona właśnie w Roku Miłosza .

BG: Ten długi czas powstawania biografii Czesława Miłosza to dziesięć lat. Ale nie jest to dziesięć lat pisania! Przede wszystkim zbierał Pan przecież materiały.

AF: Życie Miłosza , jak wiadomo, było długie, barwne i zanurzone w różnych miejscach, okresach, wydarzeniach. Poeta urodził się przed pierwszą wojną światową, sam mówił, że był to jeszcze wiek XIX, umarł zaś w wieku XXI. W symbolicznym sensie ramami swojego życia objął całe stulecie i wszystkie wydarzenia, jakie w tym czasie miały miejsce: rewolucję, odzyskanie przez Polskę niepodległości, wojnę, holokaust, zmiany w Europie Środkowej, przemiany w Ameryce lat 60., 70., Sobór Watykański, powstanie Solidarności. Wszystkie te wydarzenia były w polu jego zainteresowań, w niektórych brał udział, inne komentował. Miałem więc przed sobą ogrom materiałów do ogarnięcia. Było to przede wszystkim bardzo ciekawe, inspirujące i życzyłbym sobie jeszcze kiedyś przeżyć podobną przygodę, choć może trochę krótszą.

d104byw

BG: Czy impuls do powstania biografii wyszedł od Wydawnictwa, czy był to Pana pomysł? A może zbiegliście się w przekonaniu, że trzeba, póki Miłosz żyje, uwiecznić tę postać?

AF: Moja ówczesna brawura trzydziestolatka nie była aż tak duża żebym sam wpadł na taki pomysł. To Wydawnictwo Znak zaproponowało mi tę pracę. Byłem wtedy jeszcze na tyle młodzieńczo brawurowy, że bez dłuższego namysłu przyjąłem tę propozycję.

BG: Czy chce Pan powiedzieć, że teraz by się dłużej zastanawiał?

AF: Być może, nie wiem... Ważniejsze jest jednak coś innego. Kiedy powstał pomysł na biografię jeszcze żył Miłosz . On znał mnie jako dziennikarza „Tygodnika Powszechnego”, początkującego krytyka literackiego, chyba mnie trochę lubił. W każdym razie zgodził się na ten projekt, udostępnił swoje archiwa, pozwolił na to, abym je pieczołowicie i zachłannie penetrował. Rozmawiał ze mną, no i tak to się zaczęło.

BG: To był początek. Czytając Pana książkę zastanawiałam się w jaki sposób zbierał Pan do niej materiały. Czy miał Pan jakiś klucz tematyczny, a może chronologiczny?

AF: Sam system zbierania materiałów nie kryje w sobie specjalnej tajemnicy. Przede wszystkim musiałem odwiedzić szereg miejsc związanych z Miłoszem . Jego największe archiwum w Beinecke Library na Uniwersytecie Yale, gdzie jest sto olbrzymich kartonowych pudeł pełnych listów, rękopisów wierszy, opowiadań, pierwodruków, materiałów niepublikowanych, aż po fotografie i medale. Miałem okazję być w Kalifornii, w domu poety i spotykać dużą wiele osób w różny sposób z Miłoszem związanych. Byłem we Francji, we wspaniałym archiwum „Kultury” paryskiej, w Maisons-Laffitte, gdzie udostępniono mi całe masy korespondencji Miłosza , lub tej z Miłoszem związanej. Byłem wreszcie na Litwie, gdzie na przykład „odkryłem” teczkę studenta prawa Czesława Miłosza i jego arkusze ocen czy indeks. Dokonując kwerendy na Uniwersytecie Warszawskim, w Muzeum Literatury i w wielu innych archiwach wszystko magazynowałem i fiszkowałem. Aż w pewnym momencie dojrzałem do tego, aby zebrany materiał ułożyć, podzielić, usiąść przy biurku i w ciągu około dwunastu miesięcy napisać książkę.

d104byw

BG: To też pewnie był trudny moment. Musiał Pan wybrać tylko to, co istotne. Podejrzewam, że gdyby Pan chciał ogarnąć czy też przekazać nam wszystko, co udało się znaleźć wyszłoby z tego kilka tomów, a miał być jeden.

AF: Szczęśliwie wydawca postawił mi twarde warunki: „Teraz albo nigdy, musisz skończyć do końca 2010 roku”! Nie miałem więc czasu na hamletyzowanie i wziąłem się do pracy. Książka ma nieco ponad 900 stron. Wydaje mi się, że jest bardzo solidnym wprowadzeniem do opowieści o życiu i twórczości Czesława Miłosza . Natomiast z całą pewnością można ją będzie uzupełniać, dodawać, poszerzać, jeśli jakieś wątki jeszcze się pojawią, a z pewnością tak się stanie, bo nie da się dokładnie opisać życia tak bogatego, jak życie Miłosza .

BG: Wspomniał Pan wcześniej o odnalezieniu w Wilnie teczki Miłosza , studenta prawa. Jest w tej książce więcej takich odkryć? Rzeczy, historii, których nigdzie jeszcze nie było? Miał Pan takie momenty, gdy zdawał sobie sprawę z tego, że oto jest w Pana rękach jakiś dokument, fotografia, wiersz, który nie został jeszcze opublikowany?

AF: Tak, oczywiście. W książce czytelnik znajdzie wiele takich materiałów. Cytuję na przykład niepublikowane wiersze, przywołuję utwory prozatorskie, które Miłosz pisał w latach 60., 70. Właśnie w ten sposób starał się oswajać rzeczywistość wewnętrzną, jak i tę zewnętrzną, kalifornijską, która była dla niego bardzo trudna. W książce znalazło się też wiele dokumentów, listów, czy metryka ślubu Czesława Miłosza i jego pierwszej żony, który to ślub był o wiele później niż sądziliśmy, bo dopiero w roku 1956. Ale ważniejsze wydaje mi się pokazanie portretu psychologicznego Miłosza . W Krakowie lat dziewięćdziesiątych, gdzie żył Czesław Miłosz , to właśnie on był centrum życia intelektualnego i literackiego tego miasta. Mnóstwo
ludzi, w tym ja, przychodziło do Miłosza z poczuciem, że oto spotykamy kogoś niezwykle mądrego, doświadczonego, który może nam poradzić nawet w osobistych życiowych sprawach, a oprócz tego otaczaliśmy go olbrzymią czcią, jako twórcę.

d104byw

BG: To był mistrz dla wielu literatów, intelektualistów. Z tym swoim tajemniczym uśmiechem, spokojny, stateczny. Cały czas tworzył, śledził to co się dzieje. Sprawiał wrażenie człowieka dosyć zrównoważonego.

AF: Tak zwana skała, tudzież opoka. I nie negując tego wszystkiego, nie podważając tej dojrzałej późnej mądrości, którą sobie wypracował, stopniowo uzmysławiałem sobie jak dramatyczne, pełne skomplikowanych, może nawet nietrafnych wyborów było całe jego życie. To był człowiek, który chciał pozostać dzieckiem.

BG: Parę razy nawet mówił, że jest chłopcem...

AF: No właśnie. Stopniowo zamiast tego statecznego mędrca zaczynałem widzieć człowieka gnanego niepokojem, pełnego pasji, nieustannego zaangażowania. Dla ludzi, którzy się z nim stykali musiało być trudne wytrzymanie takiego napięcia intelektualnego, duchowego, emocjonalnego, jakie Miłosz generował. Świadomie rzucał się w najrozmaitsze sprzeczności świadomie, często określał siebie przez konflikt z innymi. W książce piszę o tym, jak Miłosz trafia do „Kultury” paryskiej w 1951 roku. Jest to jedyne miejsce w Europie zachodniej, gdzie może liczyć na opiekę, zaufanie, wsparcie. Ale on jest tak bardzo upokorzony sytuacją ucieczki, że zamiast dążyć do przyjaznych relacji, przeciwnie, wzmaga rozmaite konflikty. Pierwsze miesiące spędzone na zachodzie musiały być koszmarne dla obu stron. W końcu doszło do tego, że Jerzy Giedroyć wypchnął Miłosza w gościnę do Stanisława Vincenza mając nadzieję, że spokojny Vincenz poradzi sobie z „oszalałym Czesiem”. Miłosz jakiego poznałem pracując nad książką to człowiek pełen niepokoju, ale, co uderzające, także człowiek głębokiej religijności. Plan wiary był dla niego może najważniejszym planem życiowym. Cytuję w książce krótką rozmowę między Miłoszem a Aleksandrem Fiutem . Prof. Fiut zapytał Mistrza, co jest w życiu
najważniejsze i otrzymał jednowyrazową odpowiedź: „Zbawienie”. Kiedy się nad tym zastanawiałem uświadomiłem sobie, że Miłosz nie był tylko intelektualistą zainteresowanym religią, ale że od czasów gimnazjum myślenie o wierze, zbawieniu, dokonywanie rachunku sumienia były dla niego bardzo istotne.

BG: Ta książka to prawie sto lat naszej historii, ukazanej poprzez postać Czesława Miłosza , ale też przez całe grono innych osób, czasem doskonale nam znanych, lub przypomnianych czy dopiero odkrywanych. Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować Panu za tę książkę, bo i dla czytelnika jest ona niebywałą przygodą.

d104byw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d104byw