''Obudziłem się dwie godziny po własnym ślubie''
Bohater nabywa "cudowny" lek zaraz po opuszczeniu gabinetu lekarskiego i nie zamierza odwlekać zażycia go po raz pierwszy. Dość swobodnie podchodzi również do zalecanej dawki. Działanie Xanaxu okazuje się natychmiastowe i gwarantuje poczucie bezczasu. Julian, zamiast rozpocząć przygotowania do zbliżającego się wydarzenia, udaje się w podróż. Zarówno wewnętrzną, pełną introspekcji dotyczących własnego dzieciństwa, jak i dosłowną, polegająca na błądzeniu po Warszawie bez wyraźnego celu.
Na tytułowy "relaks" nie trzeba długo czekać: "Wziąłem sobie jeszcze jedną tabletkę, czułem się naprawdę błogo, nogi trochę zbyt miękkie, ale nigdzie się nie spieszyłem, nie spieszę (...) Siedziałem tak na tej ławce, relaksowałem się przed tym wielkim wydarzeniem (...) i nagle obudziłem się dwie godziny po własnym ślubie".