Wywołali w USA epidemię uzależnień i śmierci. Nigdy nie okazali skruchy
Rodzina Sacklerów za sprawą swojej firmy Purdue Pharma w latach 90. wypuściła w USA lek OxyContin, na którym zbiła ogromną fortunę, choć doskonale wiedziała, że jest silnie uzależniający. Gdy firma w 2007 r. została postawiona w stan oskarżenia z powodu oszustwa marketingowego, Ameryka była w szoku. To, jak do tego doszło, że jedna rodzina mocno przyczyniła się do wybuchu epidemii opioidowej w USA, zostało fascynująco opisane w reportażu "Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego".
Historie bogatych amerykańskich rodzin to temat fascynujący sam w sobie, ale można spokojnie stwierdzić, że nie ma drugiej takiej rodziny jak Sacklerowie. Poczynając od lat 50. XX wieku, bracia Arthur, Raymond i Mortimer Sacklerowie dość szybko zbudowali prawdziwe imperium. Nie przejmując się tym, czy ich działania mają negatywne konsekwencje dla zdrowia milionów Amerykanów, stworzyli ośmiornicę (w pewnym momencie było to 20 powiązanych ze sobą spółek), która w ogromnej mierze doprowadziła do komercjalizacji rynku farmaceutycznego w latach 60. i 70.
Najstarszy z nich, Arthur, przez dekady mydlił wszystkim oczy swoją filantropijną działalnością. Wydawał miliony dolarów na filantropię - popularyzował m.in. sztukę w galeriach własnego imienia czy wspierał zakulisowo prestiżowe uczelnie. Jednak to jego bracia, zarządzający firmą Purdue Frederick (potem przemianowaną na Purdue Pharma) dali podwaliny pod największy skandal lekowy w historii USA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Miał 7 kg marihuany i 420 porcji amfetaminy. Ogromna plantacja narkotyków na Dolnym Śląsku
Zakleszczając się w sektorze leków opioidowych, Sacklerowie pod wodzą syna Raymonda, Richarda, stworzyli produkt, który wykroczył poza bycie specjalistycznym środkiem stosowanym w opiece paliatywnej. Jego celem było przyniesienie ulgi rzeszom zwykłych Amerykanów cierpiących na pospolite bóle. Reklamowany jako bezpieczna alternatywa dla morfiny, OxyContin trafił w 1996 r. do sprzedaży, stając się prawdziwym hitem.
Wszystko jednak było osadzone na marketingowym oszustwie. Sacklerowie dobrze wiedzieli, że główny składnik leku – oksykodon – jest od morfiny dwa razy silniejszy i, co za tym idzie, jeszcze bardziej uzależniający. Jednak rodzina nic sobie z tego nie robiła. Zapewniała, że ich produkt jest bezpieczny. Za sprawą agresywnej strategii reklamowej nagradzała m.in. szpitale i lekarzy, którzy wykazywali się szczególną gorliwością w przepisywaniu tego medykamentu.
Wyliczono, że zyski ze sprzedaży OxyContin przyniosły rodzinie zarobki rzędu 13 mld dolarów. Jednak to inna statystyka jest tutaj istotna - w ciągu kilkunastu lat OxyContin mocno przyczynił się do epidemii opioidowej. Szacuje się, że w latach 1999-2017 z powodu przedawkowania leków przeciwbólowych wydawanych na receptę zmarło w USA ok. 250 tys. osób. Sacklerowie uparcie powtarzali, że problem nie leżał w leku, tylko w jego użytkownikach.
"Będziemy obwiniać nie lek, lecz ludzi, którzy się od niego uzależnili. Musimy atakować uzależnionych w każdy możliwy sposób. Mówić, że to oni są problemem, oni, kryminaliści" - tłumaczył Richard Sackler gdy zaczęły pojawiać się pytania o właściwości uzależniające ich cudownego preparatu. Dokładnie tak samo tłumaczył Arthur Sackler, gdy wspominano przy nim, że Valium potrafi uzależnić.
Reportaż inny niż wszystkie
Książek na temat epidemii opioidowej w USA nie brakuje. Mamy "Dreamland" Sama Quinonesa, "Zabić ból" Barry’ego Meiera czy "Lekomani. Jak koncerny farmaceutyczne i lekarze potrafią uzależnić pacjentów od leków" Beth Macy. Jednak "Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego" Patricka Raddena Keffe’a, który za sprawą audiobooka jest dostępny w ofercie Audioteki, to reportaż na ich tle wyjątkowy, bo skupiający się na trzech pokoleniach jednej rodziny.
Keefe jednak słusznie skupił się na nich, bo napędzani chorą ambicją, chciwością, żądzą władzy i ogromnym ego, Sacklerowie zasłużenie doczekali się opinii najgorszej rodziny w Ameryce. "Nie jestem pewien, czy znam jakąkolwiek rodzinę w Ameryce, która byłaby bardziej zła niż wasza" - powiedział demokrata Jim Cooper dwóm Sacklerom podczas jednego z przesłuchań w Kongresie.
Amerykanin, który ma koncie także świetny reportaż "Cokolwiek powiesz, nic nie mów. Zbrodnia i pamięć w Irlandii Północnej", przyznał w posłowiu, że pisanie o Sacklerach było wyzwaniem, bo to ludzie niezwykle skryci. Opowiedzenie ich historii wymagało bardzo dużej pracy śledczej. Tym bardziej, że rozciąga się ona na ponad 100 lat. Widać zresztą, że dziennikarz przeprowadził potężną kwerendę - momentami aż trudno uwierzyć, ile czasu musiało mu zająć, by to wszystko zebrać w spójną całość.
Co więcej, jego książka została poddana niezależnej weryfikacji faktów. Osoba zajmująca się tym przeprowadzała nawet dodatkowe wywiady z anonimowymi rozmówcami Keefe’a, by sprawdzić, czy nie ma rozbieżności w słowach.
Wciąga niczym kryminał
Skrupulatne podejście Keefe’a nie oznacza jednak, że mamy tu do czynienia z nudnym i przeładowanym szczegółami reportażem. Choć "Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego" jest długą książką, momentalnie jesteśmy wciągnięci w opisywaną w niej historię z racji stylu Keefe’a, który on sam opisuje jako "narracyjną literaturę faktu". Jego reportaż ma angażującą strukturę, bo wygląda jak połączenie klasycznej sagi rodzinnej z bardzo dobrze napisanym kryminałem i thrillerem gospodarczym.
Umiejętności pisarskie sprawiają chociażby, że portret Arthura Sacklera, który był kluczową osobą przy budowaniu potęgi rodziny, jednocześnie intryguje i odstręcza. Mówimy bowiem o psychiatrze o wyjątkowo złożonej osobowości - bezwzględnie ambitnym, obsesyjnym i niezwykle skrytym człowieku, który nie szukał rozgłosu. Chciał za to, by jego nazwisko na zawsze pozostało m.in. na ścianie skrzydła Metropolitan Museum of Art mieszczącego spektakularną Świątynię Dendur.
Determinacja Arthura, aby "robić wszystko tak, jak chce", doprowadziła do tego, że jego agencja wypromowała między innymi Librium i Valium za sprawą szeroko zakrojonego marketingu bezpośredniego. Mężczyzna był tak przebiegły biznesowo, że powoływał do życia wydawnictwa medyczne, w których zatrudniał do reklamy specyfików lekarzy, a potem także przedstawicieli amerykańskiego nadzoru nad lekami.
Efekt? Dzięki metodom Sacklera Valium jako pierwszy lek psychotropowy w historii wygenerował 100 milionów dolarów ze sprzedaży, a szwajcarskiemu koncernowi medycznemu Hoffmann-La Roche przyniósł miliardy dolarów.
Arthur akurat nie dożył momentu (zmarł w 1987 r.), gdy jego potomkowie pod szyldem Purdue Pharmy wprowadzili OxyContin. Nie zmienia to faktu, że po zapoznaniu się z życiem i postawą Arthura, przerażająco się słucha, jak kolejni Sacklerowie kontynuują odziedziczone po nim lekceważące podejście do etyki oraz prawa. Bo jak mówił jego siostrzeniec Richard tuż przed wprowadzeniem OxyContin na rynek, chodziło tylko o jedną rzecz - "taki huragan recept, który zmiażdży ich konkurencję".
Choć to, co spotkało Purdue Pharma i rodzinę Sacklerów daje jakąś satysfakcję, to jednak "Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego" nie ma tak naprawdę szczególnie pozytywnego zakończenia. Czemu? Tego dowiecie się z reportażu Keefe’a, który znajdziecie na stronie Audioteki.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: