Nie jest czymś banalnie prostym napisać kolejną powieść składającą się ze znanych elementów tak, żeby nas ona nie znudziła, nie poirytowała, przykuwała uwagę i wciągnęła na kilka godzin. A to właśnie udało się Thomasowi Perry'emu, autorowi Milczenia. Nie ustrzegł się może wszystkich czyhających na niego pisarskich pułapek, ale większość z nich wyminął z niezaprzeczalną gracją. Stworzył nie za cienką, intrygującą powieść, którą czyta się zarówno z niecierpliwą ciekawością jak i przyjemnością. Rekomendacja Stephena Kinga dla tego autora nie jest w tym kontekście żadną przesadą.
Podstawowe elementy tej powieści są w sumie dosyć oklepane: przerażona kobieta szukająca ratunku w ucieczce; samotny detektyw borykający się z własnymi problemami; bogaty, wpływowy i bardzo niebezpieczny typ; doskonali w swoim fachu płatni zabójcy, kobieta i mężczyzna. Ale to tylko złudzenie, kwestią zasadniczą jest bowiem co z tych elementarnych klocków można ułożyć. Z tych samych cegiełek można zbudować zarówno byle jaki, szkaradny blok mieszkalny, jak i elegancką willę. To kwestia umiejętności, zastosowanych materiałów, jakości dodatków i pracy, którą się w to wszystko wkłada.
Powieść zaczyna się od zdarzeń minionych, sprzed sześciu laty. Od próby zamachu na życie Wendy A. Harper. Ktoś próbuje ją okaleczyć i zabić. Kim jest ta kobieta, że staje się obiektem aż tak brutalnego ataku? Jest właścicielką dobrze prosperującej restauracji, unikającą kłopotów czy powiązań ze światem przestępczym. Jej życie układa się całkiem nieźle. Choć związek ze wspólnikiem Erikiem Fullerem umiera śmiercią naturalną, to Wendy żyje swoją pracą i nieustanną zabawą po niej. Jest młoda, ładna, spragniona sukcesów. Życie wydaje się przed nią stać otworem. Nawet jeśli jakieś ciemne chmury gromadzą się gdzieś wokoło, to nie chce o nich myśleć. Jeden dramatyczny wieczór zmienia wszystko. Na ten moment składa się wiele niby mało znaczących zdarzeń, ale przecież tak właśnie często oceniamy życie, nie przywiązujemy wagi do czegoś dopóki nie okaże się to, po czasie, istotne. Atak na Wendy się nie udaje, jednak pobita i śmiertelnie przerażona kobieta postanawia zniknąć ze świata, który stworzyła. Zwraca się o pomoc
do prywatnego detektywa Jacka Tilla, byłego policjanta. On zaś, mimo jej dziwnie upartego milczenia w wielu istotnych sprawach, decyduje się pomóc. Korzystając z całego swojego doświadczenia uczy ją sztuki rozpływania się w otoczeniu, zacierania śladów, zmiany tożsamości. Pojętna uczennica korzysta z niej w pełni i znika, także z życia Jacka. Z życia tak, ale nie z myśli nawiedzających tego samotnego mężczyznę.
Teraz, po sześciu latach, okazuje się, że detektyw musi odnaleźć Wendy. Ktoś, w wyrafinowany sposób, próbuje wmanipulować Erica Fullera w jej morderstwo. Jack nie chce pozwolić by ucierpiał niewinny człowiek, ale pani prokurator nie wierzy w jego skomplikowaną opowieść. Żąda dowodu w postaci żywej, stojącej przed nią Wendy. I Till postanawia go jej dostarczyć. Wie, że ktoś idzie jego śladami, że komuś bardzo zależy na znalezieniu kobiety i że nie ma on wobec niej przyjaznych zamiarów. Rozpoczyna się morderczy wyścig z czasem i gra w której idzie o życie. Kto kogo przechytrzy?!
Elementy powieści są dobrze wyważone: dialogi, opisy, retrospekcje, akcja. Postaci są ciekawe i odbiegające od narzucających się schematów. W każdej z nich jest coś dobrego i coś złego. Detektyw nie przypomina wysłużonego, spranego, schematycznego jak ogłoszenie wyborcze ponurego faceta steranego życiem. Nie jest uzależniony od alkoholu, nie nadużywa przemocy, nie zachowuje się jak zgorzkniały cynik, który umila sobie życie przypadkowym seksem. Płatni zabójcy ukazani są nie tylko jako sprawne "cyngle". To ludzie, z własną złożoną historią, emocjami, myślami, motywacją. Niekoniecznie budzący sympatię, ale ludzie. Autor nie unika psychologii, próbuje ukazać skomplikowaną psychikę ludzką, która nie zawsze działa tak jak opisują to radosne poradniki. Wciąga nas w gry pomiędzy zabójcami, między Jackiem, a Wendy, między prokurator, a Jackiem. To właśnie te psychologiczne rozgrywki sprawiają, że powieść szybko staje się inna i ciekawsza.
Przyjemność czytania jest z pewnością zasługą talentu pisarskiego autora, zadbania o tło, dynamiczną akcję nie pozbawioną jednak odpowiedniej dozy refleksji. Minusy, które istnieją, nie są bardzo znaczące, a przynajmniej nie wpływają na samą lekturę. Należą do nich pewne nielogiczne zachowania ludzi, wybieranie rozwiązań mniej naturalnych i oczywistych, częste cudowne zbiegi okoliczności, podporządkowane odpowiedniemu rozwojowi akcji. Co ciekawe, powieść nie należy do nurtu ponurych i przygnębiających historii o udręczonych detektywach i ich smutnych przypadkach. Jest w niej całkiem sporo optymizmu, choć w sumie - nad czym boleję - dość niewiele humoru. W każdym razie czyta się ją całkiem nieźle, o ile ktoś lubi poważniejsze, bardziej ambitne powieści sensacyjne.