Trwa ładowanie...
recenzja
23-04-2012 11:37

Wyraz tęsknoty za prawdziwym bohaterstwem

Wyraz tęsknoty za prawdziwym bohaterstwemŹródło: Inne
d309ibu
d309ibu

Powieść Dziedzictwo stanowi ukoronowanie bestsellerowego cyklu młodzieżowej fantasy noszącego ten sam tytuł. Nadszedł więc tym samym z dawna oczekiwany koniec przygód nieskazitelnego Eragona, a raczej początek końca, bo ostatni tom tetralogii w polskim wydaniu został podzielony na dwie części, opublikowane w kilkumiesięcznym odstępie. Zagorzałych miłośników życia i czynów Smoczego Jeźdźca doprowadziło to do furii, wystawiając ich cierpliwość na kolejną próbę. Tym bardziej, że pierwsza część czwartego tomu nie przynosi zbyt wielu rozstrzygnięć i jest rozpisanym na 440 stron przygotowaniem do wielkiego finału. Poza tym, cięcie następuje w momencie nagłego zwrotu akcji, co w czytelnikach wzbudza jeszcze większą burzę emocji. A tak na marginesie, to chyba te ostanie są kluczem do zrozumienia fenomenu Eragona, który zawładnął sercami i umysłami całej rzeszy nastoletnich odbiorców.

Wśród zachęt do lektury, serwowanych przez wydawcę, raz po raz pojawiają się porównania prozy Paoliniego z Tolkienem . I trzeba jasno powiedzieć, że są one jak najbardziej uprawnione, bo Paolini sporo od mistrza zaczerpnął. Być może, gdyby ten ostatni zaczął pisać Władcę Pierścieni w wieku lat nastu, byłby on bliźniaczo podobny do sagi o Eragonie. Jednak Tolkien przez lata obmyślał swój świat — w najdrobniejszych szczegółach i nie zaniedbując żadnej z kwestii istotnych dla jego funkcjonowania. Do ostatecznej pracy nad dziełem swojego życia przystąpił zaś już jako człowiek dojrzały. Stąd i dojrzałość powstałej prozy. W porównaniu z nią cykl Dziedzictwo to literacka wprawka, ale dla czytelnika stawiającego pierwsze kroki w obcowaniu z heroic fantasy ma ona posmak świeżości i oryginalności. A do tego opisuje świat, ukazuje niesamowite
przygody, roztrząsa problemy i stawia egzystencjalne pytania na poziomie dostosowanym do nastoletniego odbiorcy.
Najbardziej niefortunnym, co może spotkać tego ostatniego, gdy po latach od lektury Dziedzictwa sięgnie po Władcę Pierścieni, może być zrodzenie się w nim przekonania, że to.... Tolkien czerpał z Paoliniego.

Dla wszystkich tych, którzy nie czytali poprzednich części albo ich treść uleciała im z pamięci, nieocenioną pomocą będzie kilkustronicowe streszczenie zamieszczone na początku pierwszej części Dziedzictwa (z tego rozwiązania powinni brać przykład także autorzy i wydawcy innych wielotomowych sag). Powieść stanowi relację z kampanii prowadzonej przez Vardenów przeciwko Imperium złowieszczego Galbatorixa. Buntownicy prą ku stolicy, oblegając i zajmując po drodze kolejne imperialne warownie, tocząc bitwy lub przygotowując się do nich. Wojenne zmagania opisywane są zazwyczaj z perspektywy Eragona, który wciąż bada swoje nadzwyczajne możliwości, albo z perspektywy jego kuzyna, Rorana, awansującego na jedną z najbardziej znaczących postaci Vardenów. Każde odnoszone przez ich armię zwycięstwo okupione jest jednak wysoką ceną. Bojownikom coraz bardziej doskwiera zmęczenie i zniechęcenie, szerzy się pośród nich niewiara w możliwość pokonania Galbatorixa i obawy, że w decydującym momencie zostaną opuszczeni
przez dotychczasowych sojuszników. Zdając sobie z tego wszystkiego sprawę i znając swoje braki, Eragon przygotowuje się do ostatecznego starcia, trenując szermierkę i rzucanie zaklęć, tudzież usilnie poszukując mądrych rad pośród ludzi i smoków.

Jasny, jednoznaczny i zdecydowany podział na "złych" i "dobrych" dla jednych czytelników będzie wadą, dla innych zaletą książki Paoliniego. Autor do pewnego stopnia przyjmuje na siebie rolę kaznodziei, głoszącego prymat dobra i piętnującego przejawy zła. Postawę tę trudno ganić, jednak owocuje ona pewnymi brakami w wiarygodności obrazu psychologicznego bohaterów. W rzeczywistym świecie nie jest bowiem tak, że ten, kto czyni zło, zawsze kieruje się jakąś irracjonalną, szatańską chęcią siania zniszczenia. Nim również powodują jakieś ludzkie motywacje, często łatwiejsze do zrozumienia niż motywacje nieskazitelnych dobroczyńców. Zresztą, podczas wojny subtelne różnice pomiędzy jednymi i drugimi często ulegają zatarciu, bo z przedstawicieli obu stron krew tryska jednako. I czasem przestaje mieć znaczenie, że z jednych tryska w imię słuszniejszej sprawy niż z drugich. Na plus należy zaliczyć autorowi to, że Eragon przeżywa moralne dylematy i cierpi z powodu zadawania śmierci i czynienia krzywdy wrogom.
Odróżnia go to od zastępów bezrefleksyjnych rębajłów, zaludniających stronice sporej części publikowanej u nas fantasy, i być może stanowi o jego popularności wśród młodych czytelników, spragnionych prawdziwego bohaterstwa, szlachetności i rycerskości, których brakuje im w prawdziwym życiu.

d309ibu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d309ibu