"Cmentarz to superkomfort, powietrze i relaks"
Tochman opisuje również mieszkającą na cmentarzu Angelinę, energiczną wdowę i babcię tuż po czterdziestce: "Mieszka na cmentarzu od urodzenia, ale gdzie się urodziła - nie wie. Z cmentarza chodziła do szkoły podstawowej, do średniej, zaledwie parę kroków. [...] Tu umarli jej rodzice, tu odpoczywają w pokoju. Miała siedemnaście lat, kiedy wyszła za Danila. Chciał ją wtedy zabrać do domu teściów, ale przekonała go, że cmentarz to superkomfort, powietrze i relaks. Takiej wolności nigdzie indziej nie zaznasz. Nikt za nic nie chce pieniędzy. Ani za dom, ani za elektrykę. A prądu tu nie brakuje nikomu.
Mieszkańcy sementeryo biorą go sobie za darmo z najbliższego słupa. Płacą tylko za wodę do picia: peso za galon. Do mycia i prania woda płynie z pompy. Jak się pompa popsuje, ktoś zarządza zrzutkę i nie ma wyjścia: każdy grób musi coś dać. Bo trzeba dbać o higienę. Na kracie wiesza się zasłony, zrzuca ciuchy i łazienka gotowa. Albo sypialnia. Podczas kąpieli czy nudnego seksu można pogadać z sąsiadką, która jeden grób dalej maluje sobie paznokcie, gotuje zupę albo pierze majtki".
Mieszkańcy filipińskich cmentarzy nazywani są biedakami, grabarzami lub opiekunami mogił.