Wszystko jest po coś - pisze Krzysztof Ziemiec
"Leżałem w łóżku w bandażach od stóp do głowy, cały popalony, w kolorze burgunda z nalotem czarnej spalenizny, jak kiełbasa z rusztu. Wyłem z bólu, cudem uniknąłem spalenia niektórych kości, ale kiedy czytałem te wiadomości, byłem szczęśliwy. Żałowałem, że nie jestem w stanie odpisać tym ludziom, ale z każdą przeczytaną wiadomością czułem, jak płynie z nich we mnie moc" - wyznaje dziennikarz.