Trwa ładowanie...
recenzja
28-05-2013 13:45

„Wspomnienie, wspomnienie, co nigdy nie wypali się do końca…”

„Wspomnienie, wspomnienie, co nigdy nie wypali się do końca…”Źródło: "__wlasne
d2m3cd4
d2m3cd4

Prawie każdy człowiek ma coś, co wspomina z wielkim sentymentem. Niemal zawsze jakaś część tych wspomnień wiąże się z latami dzieciństwa czy wczesnej młodości, i trudno się temu dziwić: jest to przecież czas, w którym wszystko przeżywamy po raz pierwszy, a smak takiego przeżycia - czy to będzie pierwsza miłość, pierwszy wygrany mecz, pierwszy kartofel upieczony w ognisku, czy, wstyd powiedzieć, pierwszy papieros – jest nieodmiennie bardziej wyrazisty i bardziej zapadający w pamięć, niż wszystkich późniejszych. Magiczne miejsca – babciny ogród, biblioteczka ciotki, zarośla za szkołą, stare kino, polana, na której płonęło obozowe ognisko – i magiczne przedmioty: wytarty pluszowy miś, kompas, sfatygowana książka, maszyna do szycia… Każdy ma takie – swoje własne, niepowtarzalne. Dziennikarki „Zwierciadła” przez kilka lat wypytywały znane osobistości o ich wspomnienia z czasów dzieciństwa i dorastania, by w końcu część tych opowieści zebrać w formie książkowej.

A opowieści są… jak ludzie. Mocno emocjonalne lub zdystansowane, poważniejsze lub bardziej żartobliwe, drobiazgowe lub dość ogólnikowe. Jedni respondenci koncentrują się bardziej na wspominaniu postaci, które odegrały w ich życiu znaczące role, inni na opisywaniu okoliczności, dzięki którym ich droga kariery potoczyła się tak, a nie inaczej, jeszcze inni przywołują z pamięci obrazy i scenki najróżniejszej natury, tak jakby po kolei wyciągali z szuflady fotografie, powrzucane tam na chybił trafił.

Przekrój wiekowy respondentów jest imponujący – od 90-letniego Papcia Chmiela, czyli Henryka Chmielewskiego, po trzydziestoparolatków, jak Borys Szyc i Maciej Zień – z tym, że ponad połowa urodziła się w latach 50 i 60. Nic więc dziwnego, że we wspomnieniach dominują realia „środkowego” PRL-u, kiedy już rozproszyły się mroki stalinizmu, a jeszcze nie nadeszła katastrofa gospodarcza. W kioskach – jak wspomina Mirosław Baka – można było nabyć „niebieskie zeszyty ’07 zgłoś się’, komiksy o Tytusie, Romku i A’tomku, proszek IXI, Kokosal w butelce z ucinanym noskiem, szampon Familijny i Tataro-chmielowy, perfumy Być Może, sporty po 3,50 zł paczka, klubowe po 4,40 zł oraz albańską zemstę, czyli cuchnące papierosy DS”, w kinach (choć niekoniecznie, jak Wojciech Mann, na wagarach) obejrzeć „Godzillę” albo „Markizę Angelikę”… No i jakoś rodzice się nie bali tysięcy niebezpieczeństw czyhających na dzieci, zostawiając im ogromną swobodę – a same dzieci, zamiast nudzić się przed telewizorami i komputerami, ganiały po
podwórkach, parkach i łąkach. Może dlatego nie miały czasu zauważyć, że żyją w nieciekawej epoce… Ale nawet i ci, którzy urodzili się podczas wojny, nawet ci, którzy wcześnie stracili rodziców, mogą się podzielić jakimiś dobrymi wspomnieniami. Jakaż to piękna rzecz być dzieckiem, uczyć się świata i mieć przed sobą jeszcze całe lata nowych doświadczeń! I równie piękna – odkryć po latach, że część dzieciństwa nadal w nas tkwi w postaci barwnych obrazów…

Z wielką przyjemnością zgłębia się te wynurzenia, niejednemu czytelnikowi pewnie się przypomną własne „cudowne lata”, któryś może ze zdumieniem odkryje, że i on chadzał na wagary tam, gdzie Iks, albo jeździł do szkoły tym samym tramwajem, co Igrek (a może powodów do zdumienia nie będzie, bo przecież krajani sławnych ludzi mają na ogół w małym palcu ich życiorysy od kolebki do wyjazdu z rodzinnej miejscowości). Jedynie ci, którzy (albo raczej te, które) regularnie czytują „Zwierciadło”, raczej nie powinni się nastawiać na zaskoczenia, pamiętając, że większość tekstów była już w tym czasopiśmie opublikowana.

d2m3cd4

Szkoda, że wydawca z nieznanych powodów zrezygnował z zamieszczenia w zbiorze kilku tekstów (według krążących od jakiegoś czasu zapowiedzi lista respondentów liczyła o jakieś 10 nazwisk więcej) i może też, że nie postarano się o większe zróżnicowanie indagowanych osób pod względem zawodowym. Jeden pisarz, jeden grafik, jeden polityk, jeden sportowiec, dwoje projektantów mody, a cała reszta to ludzie związani ze sceną, estradą, mediami. O ile ciekawiej mogłoby być, gdyby tak jeszcze dodać paru literatów, naukowców (wszakże też są tacy, których nazwiska zna prawie cała Polska), biznesmenów! Tylko że wtedy książka mogłaby się zmienić w przysłowiową „cegłę”, zwłaszcza jeśli o ciężar chodzi… Może więc autorki zechcą kontynuować swoje dzieło na łamach „Zwierciadła”, a za jakiś czas stworzyć drugą edycję Cudownych lat? Jestem za!

d2m3cd4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2m3cd4