Długa droga Chin
Autor książki mówi, że był naocznym świadkiem procesu, w trakcie którego Chiny przeszły długą drogę od zacofanego, półkolonialnego kraju, od którego raz po raz światowe mocarstwa próbowały coś odłupać, do kraju zjednoczonego, suwerennego, w miarę nowoczesnego i liczącego się w świecie:
"Doskonale pamiętam chińską biedę, choć przez 12 lat, za życia ojca, należałem przecież do "kolonizatorów", którym w Chinach powodziło się znacznie lepiej, niż ich rdzennym mieszkańcom. Poza obrębem miasta były gliniane rudery, ludzie w łachmanach, obdarci i głodni, przychodzący do miasta żebrać o jedzenie i stare ubrania. Czegoś takiego się nie zapomina".