Milczenie o triumfie kretynizmu
W legendarnym domu krakowskich pisarzy przy ul. Krupniczej Mrożek przez siedem lat dzielił mieszkanie ze Sławomirem Czyczem, który nazywał autora "Tanga" "Tym Skąpym Skurwysynem Sławkiem Mrożkiem". Podobno widzieli się w tym czasie kilka razy, tylko dlatego, że Mrożek nie usłyszał w porę, że współlokator jest w korytarzu i spotkali się w drzwiach. Powodem tak ścisłej izolacji miała być, wedle Czycza, socjopatia Mrożka połączona ze wstrętem do pożyczania komukolwiek pieniędzy. Poza tym, we wspomnieniach współlokatora Mrożek zapisał się jako człowiek niezwykle pracowity i prowadzący uporządkowany tryb życia. Wstawał rano, gimnastykował się, a potem cały dzień pisał z przerwami na obiad i wieczorne wyjście do knajpy. Czycza wykorzystywał do tłumaczenia gościom, że aktualnie nie ma go w domu i nie wiadomo, kiedy wróci.
Niechęć Mrożka do prowadzenia rozmów stała się przedmiotem licznych anegdot. W pewnym okresie zamiast się witać wręczał znajomym karteczki z napisem "Co u ciebie?". Adam Włodek próbował go przechytrzyć i pewnego razu pierwszy wręczył Mrożkowi kartkę z napisem "Co słychać?". Mrożek spokojnie wydobył z pugilaresu odpowiedź: "Po staremu". Milczenie Mrożka było interpretowane w najrozmaitszy sposób. Bronisław Maj, który w latach 90. jadał z Mrożkiem obiady w knajpie Guliwer, twierdzi, że milczeli przy tych posiłkach porozumiewawczo "o perfidii i niegodziwości kobiet, o powszechnym triumfie kretynizmu" oraz "o niepokojąco wysokim prawdopodobieństwie śmierci".