XIX-wieczne skandalistki: Modrzejewska i Bernhardt
Rozkochiwały w sobie sławnych malarzy, którzy mogli uwiecznić je na portretach. Bywały w salonach i pałacach, na balach i na przyjęciach prywatnych. Ale Modrzejewska wszędzie ciągnęła za sobą obstawę - męża, pana hrabiego. Były plotki, że to parawan, że ich małżeństwo jest fasadą, że hrabia Chłapowski to homoseksualista, wierny przyjaciel.
Ale te plotki nigdy nie zyskały potwierdzenia?
Helena poruszała się w atmosferze skandalu, ale dbała o to, by nie stać się jego ofiarą. Sara natomiast robiła wszystko, żeby być jego bohaterką. Ale paryżance wybacza się więcej. Francuzka ma prawo być rozwiązła, chyba nawet powinna. A Polka zawsze jest w pewnym sensie dobrem narodowym. Wielka polska aktorka nie może się łajdaczyć i koniec. Nie ta naprawdę wielka.
Publiczność nadal ceni ikony - podziw i szacunek idą jeszcze czasem w parze. To fajnie. Oczywiście, ta zasada nie dotyczy rzeszy współczesnych celebrytek, które nie są bynajmniej aktorkami. I które stać wyłącznie na skandal. Mały, obciachowy skandalik. Żadnych manifestów - może tylko jakieś ostre zdanko o koleżance. I żadnych tygrysów, ani małp - co najwyżej pudelek. Ewentualnie jakieś zdjęcie z lwiątkiem. Na Pudelku.
_**Rozmawiał: Grzegorz Wysocki, WP.pl.**Na zdj. Joanna Oparek, autorka "Loży"._