Ostatni wolni dziennikarze
"Przyjechałem do Rwandy, aby uczyć dziennikarzy tego, jak wyłapywać ciekawe historie, jak je analizować i nadawać im formę informacji prasowych" - pisał Sundaram, który sam natknął się na wstrząsającą historię ludzi pragnących głosić prawdę w rzekomo demokratycznej Rwandzie. Program edukacyjny zyskał akceptację władz, gdyż studenci mieli się skupić na pisaniu o inicjatywach rządowych (np. o akcji zachęcania ludzi do częstego mycia rąk). Tymczasem "sala wykładowa stała się miejscem, gdzie mogli razem popracować ostatni wolni dziennikarze tego kraju".
Na jego zajęciach pojawiali się dziennikarze i pracownicy wydawnictw, z których wielu mówiło wprost o sposobach władzy na "radzenie sobie" z niewygodnymi przedstawicielami prasy. To właśnie tam autor poznał Jeana-Bosco, szefa popularnej gazety, który stał się ofiarą ciężkiego pobicia (w jego następstwie przez cztery dni przebywał w śpiączce). Powód: podczas konferencji z udziałem prezydenta wspomniał o problemie prześladowania dziennikarzy. Do zajścia doszło w 2007 roku, zaś trzy lata później mężczyzna zdecydował się na ucieczkę z kraju po otrzymaniu licznych pogróżek.