Trwa ładowanie...
recenzja
09-09-2013 12:33

Wiosna proroka

Wiosna prorokaŹródło: "__wlasne
dbyulev
dbyulev

W piątkowe poranki, w jerozolimskiej rezydencji Szimona Peresa gościł David Landau, dziennikarz, były redaktor naczelny „Haarec”. Peres, nacjonalista twierdzący, że Żydzi niosą sztandar permanentnej rewolucji i skwapliwie powtarzający słowa Ben Guriona, że nie ma drugiej takiej religii jak judaizm, a historii Żydów nie sposób z niczym porównać, snuł podczas tych spotkań opowieść o swoim politycznym mistrzu. Pokłosiem ich rozmów jest praca Ben Gurion. Żywot polityczny, w której jednak ciężko jest doszukać się dwugłosu. Peres całkowicie zdominował tu narrację, sam zresztą we wstępie napisał, że jest to zapis dialogu – z samym sobą, z przeszłością i swoim współpracownikiem. W dokładnie takiej kolejności i przy zachowaniu takich właśnie pryncypiów.

Pracę rozpoczyna opis dzieciństwa i młodości Ben Guriona w Płońsku, gdzie bardzo wcześnie przyszły prezydent zaangażował się politycznie – w płońskim sztetlu założył sekcję Poalej Syjon, na której czele stanął. Fragmenty te czyta się niczym monotonne sprawozdanie z podróży służbowych biznesmena-światowca. Wyprawa, w charakterze pioniera, do palestyńskiej osady rolniczej, praca w redakcji jerozolimskiego periodyku, studia prawnicze w Konstantynopolu, pobyt w Ameryce, gdzie Ben Gurion był orędownikiem na rzecz ruchu syjonistycznego, Egipt, Londyn, znów Jerozolima… Wszystkie te miejsca przeskakują nam przed oczyma niczym w kalejdoskopie, a monotonne recytowanie przez Peresa biogramu swojego politycznego mentora nie ma krzty polotu czy werwy. Znamienne jest to, że Ben Gurion, miłośnik bolszewizmu, ze swoich sympatii wyleczył się dopiero po wizycie w ZSRR, gdy zobaczył czym się kończy wciąganie na sztandary czerwonych flag. Nie przeszkadzało mu to jednak wciąż wielbić Lenina. Ta rozwleczona na kilkadziesiąt stron
nota biograficzna przekształca się w pewnym momencie w osobistą opowieść o fascynacji Peresa człowiekiem opętanym ideą stworzenia nowego państwa. Prezydent podziwia jego przemianę od robotnika, pioniera, przywódcy związkowego, do męża stanu bez wahania biorącego odpowiedzialność za swój naród. Wielokrotnie cytując listy Ben Guriona, opisuje polityczną walkę z Żabotyńskim. Podkreśla, że jedną z najważniejszych rzeczy, które należy pojąć w odniesieniu do Ben Guriona, jest nacisk, jaki kładł na powrót narodu żydowskiego do źródeł żydostwa. Wierząc w prymat Pisma, syjonizm czerpał z Biblii, z tekstów proroków, Izajasza i Amosa. Z opowieści Preresa wyłania się obraz autokraty, namiętnego zwolennika hebrajskości bezpardonowo walczącego z przeciwnikami politycznymi, niemniej na każdy postępek mentora autor ma wytłumaczenie. Podoba mi się kolejny przeskok narracyjny, od nudnego biogramu, poprzez wiernopoddańczą hagiografię, aż do nakreślenia sytuacji geopolitycznej. Myślę, że to właśnie tutaj tkwi siła pracy duetu
Peres-Landau, w tym spojrzeniu na ówczesne, oraz jakże współczesne konflikty trawiące Lewant. Przeczytamy tu na przykład o pierwszych aktach przemocy ze strony Arabów za wszelką cenę próbujących zmusić Brytyjczyków do powstrzymania żydowskich osadników. Peres opisuje również kulisy kolejnych Kongresów Syjonistycznych oraz protesty przeciwko postanowieniom Białej Księgi – z czasów tych pochodzi słynny slogan, który wszedł do kronik żydowskiej historii: „musimy pomagać Brytyjczykom w wysiłku wojennym, jak gdyby nie było Białej Księgi, i sprzeciwiać się Białej Księdze, jak gdyby nie było wojny”. W tym miejscu po raz pierwszy dobitnie włącza się David Landau, zaś czytelnik, do tej pory być może lekko skonfundowany, przekonuje się, dlaczego na okładce książki znajdują się nazwiska dwóch autorów. Peres jest wyraźnie wzburzony, gdy dziennikarz przytacza zarzuty, jakoby Ben Gurion za mało zrobił – ba! Za mało interesował się – w kwestii rzezi w Europie. Landau wręcz twierdzi, że cynicznie wykorzystywał on holocaust
w dążeniu do syjonistycznego ideału. Prezydent mętnie i nieudolnie tłumaczy, że Światowy Kongres Żydowski nie wiedział o skali masowych mordów, z drugiej jednak strony twierdzi, że przez jej ogrom wypierał, w sensie psychologicznym, to, co się działo w Europie. Gęsto tłumaczy się również Peres ze swojej wypowiedzi: „nie zgadzaliśmy się z tym, jak żyli, nie zgadzaliśmy się więc i z tym, jak umierali”. Landau ostro atakuje Bena Guriona mówiąc, że podczas wielokrotnych wizyt w Stanach Zjednoczonych, skupiał się tylko na dyplomacji syjonizmu, podczas gdy za oceanem Shoah zbierało swe śmiertelne żniwo. Na zasłanianie się niewiedzą, replikuje: może ty nie miałeś pełnego obrazu, ale Ben Gurion tak! Świetnie, ze szczegółami wiedział, co się dzieje! Na takie dictum Peres miał tylko powtórne zapewnienie, że z rozmiarów tragedii zdali sobie sprawę dopiero po wojnie. Swoistym coup de grace jest pytanie dziennikarza: „Dlaczego tak was zajmowało państwo żydowskie w 1944 i 1945 roku, kiedy trwała eksterminacja
potencjalnych obywateli tego państwa?”

Autorzy przyglądają się później przyjęciu przez Ben Guriona planu podziału terenu pod przyszłe państwo Izrael. Znów następuje powrót do ciekawej relacji Peresa o ówczesnych konfliktach na Bliskim Wschodzie – znakomitym jest opis wydarzeń z roku 1948 i wojen z Arabami. I tu jednak mamy do czynienia z dość mętnym tłumaczeniem postępowania założyciela państwa. Otóż Peres twierdzi, że Ben Gurion nigdy nie wypowiadał się za wygnaniem Arabów z Izraela, wręcz przeciwnie, potępiał tę praktykę. Podkreśla, że nigdy nie istniał żaden plan wysiedlenia, bowiem byłoby to sprzeczne z podstawami żydowskiej ideologii. Z drugiej strony przyznaje, iż Ben Gurion sprzeciwiał się powrotowi uchodźców, przekraczając granicę stawali się oni bowiem śmiertelnymi wrogami. Dokładnie omawia Peres sesję Zgromadzenia Narodowego 14 maja 1948 roku cytując Deklarację Niepodległości, po czym pochyla się nad wydarzeniami, jakie nastąpiły po proklamowaniu państwa Izrael, gdy siły Egiptu, Transjordanii, Iraku, Syrii i Libanu zaatakowały je ze
wszystkich stron. Książkę wieńczy opowieść o pierwszych latach nowego kraju, problemach raczkującej państwowości i aferach, które doprowadziły do wycofania się Ben Guriona z życia politycznego.

Ben Gurion. Żywot polityczny jest pracą bardzo nierówną. Jak wspomniałem, recytacja biogramu splata się tu z hagiografią, ta zaś przechodzi w analizę geopolityczną miejsca, które od dawna przypomina bombę zegarową. Między wierszami ujrzeć można autokratę, który za wszelką cenę dąży do powstania Izraela. Zbrodnie dokonywane przez izraelskie siły zbrojne są „incydentami”, autokratyzm Bena Guriona – wyższą koniecznością, przed jaką postawiony został niezastąpiony przywódca i orędownik sprawy syjonistycznej. Albowiem można było go nie lubić, można się było bać, ale jeszcze bardziej obawiano się pozostać bez niego. Jednocześnie, był on człowiekiem rozumiejącym priorytet biblijnej świadomości w stworzeniu współczesnego Izraela oraz w życiu Zachodu. Człowiekiem, który, wykorzystując starodawną ideę żydowskiej cywilizacji, zbudował nowoczesne państwo żydowskie. Ben Gurion szukał fundamentów państwa w dziełach proroków, tradycji i przeszłości. Wartości te przyświecały mu przez całe życie i nie wahał się poświęcać
wiele – czasem stanowczo zbyt wiele – by im hołdować. Dla Peresa jest to legendarny wódz, autorytet, mentor i symbol, przeto zapomnijmy o obiektywizmie portretu wyłaniającego się z pracy Ben Gurion. Życie polityczne. Zapomnijmy również o obiektywizmie w opisywaniu ówczesnych wydarzeń przez człowieka, dla którego naród wybrany wciąż dzierży w dłoniach drzewce rewolucyjnych sztandarów. Jest to książka jednostronna, bez półcieni, z wyraźnym, czarno-białym podziałem na krystalicznie czystych zwolenników Ben Guriona i miernoty moralne, które mu się sprzeciwiały. Krytyczny głos Landaua zbyt rzadko do nas dociera – widać, że Peres długo i pracowicie siedział z czerwonym długopisem w dłoni, czytając zapis ich rozmów. Być może stwierdził, że jego państwo pozostające w permanentnym zagrożeniu, wciąż musi mieć swoją nieskazitelną legendę, zwłaszcza teraz, gdy w wyniku efektu domina, chaos obejmuje kolejne, sąsiadujące kraje. Legendę o proroku, który w rzeczywistość przekuł utopijną wprost ideę powstania państwa
Izrael.

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj