Irak, Afganistan
Obie te akcje łączył fakt, że były niezwykle trudne. Dzieliło je natomiast wszystko inne.
"W Iraku naprzeciwko mieliśmy regularne wojsko, wiadomo było, jakie mieli zadania, czego bronili i kim są. Poddawali się całymi jednostkami, zdawali broń, szli do niewoli, byli sprawdzani i wypuszczani do domu. A w Afganistanie mieliśmy walczyć, nie wiedząc, kto jest przeciwnikiem. Al Kaida. Świetnie, co dalej?" - tak opisuje te różnice jeden ze snajperów.
Podczas obu misji dochodziło także do spięć z Amerykanami, którzy zawsze polskich kolegów traktowali jak niedoświadczonych, ubogich krewnych. Dopiero po jakimś czasie przekonywali się, że są równie dobrzy, a często nawet lepsi i skuteczniejsi od nich.
"Słyszałem, że niektórzy żalili się, że tracą przez nas kasę. Tam za każdy ostrzał bazy jakieś kilka złoty dodatku mieli, a my po prostu likwidowaliśmy tych, którzy strzelali... Im dłużej tam byliśmy, tym mniej ostrzałów było, nie przysługiwały więc dodatki..." - komentuje jeden z naszych snajperów.