Jeżeli na hasło Tuwim przychodzi wam na myśl lokomotywa – ciężka ogromna i pot z niej spływa, albo Zosia, co wszystko sama lepiej wie, wszystko sama robić chce; kotek, miau, co by bardzo mleczka chciał, tudzież Pan Hilary (Nie do wiary! Ktoś mi ukradł okulary!), to zapewniam was, że Tuwima nie znacie. Wiersze dla dzieci to jedynie zalążek jego talentu, który w pełni objawia się w licznych utworach dozwolonych od lat kilkunastu. Bo Tuwim płodnym poetą był. Inteligentnym, utalentowanym, błyskotliwym. Słynął z celnych obserwacji i ciętych ripost, które dodawały jego poezji pazura, jakim potrafią się posługiwać się tylko najwięksi.
Urodził się w Łodzi, a najpiękniejsze lata swojego życia spędził w ukochanej Warszawie. Jego wiersze i piosenki śpiewali m.in. Czesław Niemen i Ewa Demarczyk. Dręczyły go napady silnego lęku, bał się przestrzeni, każde wyjście z domu było dla niego męczarnią. Odżywał na scenie, mogąc obserwować reakcję publiczności, która go kochała. Romansował z polityką, co zarówno przed wojną jak i w Polsce Ludowej budziło skrajne emocje. Stały bywalec warszawskich salonów drugiej Rzeczypospolitej, piewca wielkości Stalina. Urodził się w rodzinie żydowskiej, czuł się Polakiem. Już w 1924 roku pisał: „Dla antysemitów jestem Żydem, a moja poezja żydowska. Dla Żydów-nacjonalistów jestem renegatem, zdrajcą.” Kochał literaturę rosyjską, tłumaczył Puszkina , przyjaźnił się z Erenburgiem. Był zbieraczem i kolekcjonerem - interesował się chociażby szczurami, o czym wiedzieli antykwariusze, którzy zawsze zostawiali dla „Pana Tuwima” pod ladą wszystko co
się tyczyło gryzoni. W 1935 roku napisał * Polski słownik pijacki*, o którym mówił: „Sądzę, że wolny, trzydziestomilionowy naród, posiadający, skromnie licząc, z pięć milionów zawołanych pijaków, powinien mieć jakiś leksykon, jakąś encyklopedię, w której zabłysłyby świetności mowy ojczystej, w kieliszku odbite. A odbiły się taką wspaniałą rozmaitością barw, zadzwoniły w szklanki i butelki taką symfonią, rozbulgotały się w przepastnych gardzielach taką pieśnią i takie w nich mnóstwo odgłosów dawnego obyczaju i historii, że nie wątpię, iż mój Linde pijacki znajdzie skromne uznanie nawet w oczach abstynentów.”
Tuwimowi zapomnienie nie grozi. Dzieci dzielnie deklamują jego wiersze na apelach szkolnych, a kiedy już podrosną, chętnie po nie sięgają, tym razem bez przymusu. Wiersze na wagarach to ciekawy wybór utworów wyselekcjonowanych dla nastoletnich wielbicieli poezji. Po tę pozycję warto sięgnąć, bo znalazły się tu wiersze znakomite. Słynna Modlitwa, która wzruszała nasze prababki i matki („Niech życie moje zwie się: wieczna zmienność/ W wiecznej jedności na duszy cokole”); Wspomnienie, które tak obrazowo po latach wyśpiewał Czesław Niemen („Od twoich listów pachniało w sieni/ Gdym wracał zdyszany ze szkoły/ A po ulicach w lekkiej jesieni / Fruwały za mną jasne anioły”). Romantycznie, pięknie, wzruszająco, wesoło, z przytupem i boleśnie. Gama uczuć i emocji otworzy się przed wami w pełnej palecie barw. Jako fanka dowcipu Tuwima (był przecież czołowym kabareciarzem Polski międzywojennej) gorąco polecam serię impresji na temat Andzi, która mamy nie słuchała. Oryginalny wierszyk z morałem brzmi tak: „Nie rusz,
Andziu, tego kwiatka/ Róża kole” rzekła matka./ Andzia mamy nie słuchała/ Ukłuła się i płakała.” Tuwim postanowił „sprawdzić”, jak tę sytuację przedstawiliby najsłynniejsi polscy poeci i tak powstał szereg przezabawnych i błyskotliwych utworów w wykonaniu mistrza w masce m.in. Mikołaja Reja i Bolesława Leśmiana . Koniecznie przeczytajcie, zakochajcie się i poszperajcie głębiej (np. w świetnej biografii autorstwa Mariusza Urbanka, z której przy tej recenzji sporo czerpałam), bo Pan Tuwim jest tego naprawdę warty.