Pijaństwo na okrętach
Nadużywanie alkoholu przez polskich podwodników czekających w brytyjskich portach na kolejne patrole bojowe stało się z czasem dużym problemem. Wśród załogi ORP Wilk "pijaństwo awansowało do rangi najważniejszej i jedynej rozrywki marynarzy". Powodów sięgania po kieliszek było wiele, ale główny stanowił strach o rodziny pozostawione w Polsce:
"Marynarze i oficerowie nie mogli nawet liczyć na najdrobniejszą wiadomość o losach bliskich w okupowanym kraju. To deprymowało i rodziło napięcia. Bywało, że ludzie zamykali się w sobie, walczyli z dręczącymi ich obawami. Bezskutecznie. Alkohol pomagał zapomnieć, to nic, że na dłuższą metę był to środek nieskuteczny, ale zawsze znajdował się pod ręką".
Zdarzały się niestety także przypadki zwykłego alkoholizmu, który uniemożliwiał wypełnianie obowiązków i był przyczyną wydalenia marynarzy ze służby. Taki los spotkał na przykład chorążego Jana Srokę, który "miał tę przypadłość, że kiedy raz zaczął pić, nie przestawał przez kilka dni".