Czekając na okno pogodowe
Do połowy lipca, obóz bazowy przekształcił się w kulturowy, etniczny, językowy i socjologiczny tygiel - globalną wioskę zaludnioną przez 120 wspinaczy i personel. Przypominał wielki piknik, z muzyką, seansami filmowymi i przyjęciami. Warunki, które zmusiły Holendrów do rezygnacji z ataku, utrzymywały się niemal trzy tygodnie, co potęgowało nerwowość i generowało kolejne konflikty. Rankiem 22 lipca, mieszkańców zelektryzowała wiadomość o kolejnym oknie pogodowym, jakie miało nastąpić na przełomie lipca i sierpnia. Nawet Rooijen musiał przyznać, że trzeba będzie ściśle współpracować, zwłaszcza, gdy kilkudziesięciu wspinaczy na raz zapragnie wykorzystać tę szansę. Prognozy się sprawdziły - kolejne wyprawy ruszyły dwiema drogami w górę.
Obóz IV, w miejscu, gdzie się te drogi spotykają, rozbito na wysokości 7900 m, sto metrów od granicy strefy śmierci, gdzie komórki ciała zaczynają obumierać. Narządy i mięśnie nie otrzymują tu dostatecznej ilości tlenu, może nastąpić obrzęk mózgu i płuc, puchnących z nadmiaru płynu wewnątrzkomórkowego. Na wysokości tej, wpinacze posłuszni są jedynie euforii, która jest niczym innym, jak znieczuleniem narządów samokontroli.