Na ratunek zespołowi koreańskiemu
O północy, z obozu wyruszyli Tsering Bhote i Pasang Bhote, by pomóc swemu kuzynowi, Jumikowi, i pozostałym członkom wyprawy. Udało im się uratować panią Go, która utknęła na skale. Ger, Marco i Wilco o brzasku powrócili do poszukiwania poręczówek u brzegu seraka. Ten ostatni zaczął odczuwać skutki obrzęku mózgu i pierwsze objawy ślepoty śnieżnej. Musiał czym prędzej schodzić, nie bacząc na to, że nie wie, gdzie się znajduje i co jest poniżej. Pozostawił dwóch towarzyszy i ruszył dalej. Podczas wędrówki, napotkał trzech członków wyprawy koreańskiej, spośród których jeden praktycznie zwisał głową w dół.
Pozostali patrzyli przed siebie jak w transie, zaplątani w sieć lin. Spadli w nocy i wisieli tak kilka godzin. Ger i Marco znaleźli w końcu najwyższy punkt asekuracyjny. I oni natknęli się na Koreańczyków i Jumika. Ułożyli rannych w bardziej wygodnych pozycjach, spędzając z nimi dwie godziny. Nagle Ger zniknął Marcowi z oczu - Włoch twierdził, że, całkowicie irracjonalnie, Irlandczyk zaczął się wspinać na wyższą partię seraka. Tymczasem lawina zmiotła Karima Meherbana.