Na szczycie K2
Wspinacze w strefie śmierci szli bardzo wolno, nie mieli energii i nie byli w stanie analizować panujących warunków. Jedynie pięciu-sześciu posuwało się w górę efektywnie. Alberto Zerain, Hiszpan, zakończywszy poręczowanie, dotarł samotnie na szczyt o 15:00, osiemnaście godzin od wyjścia z namiotu w obozie III. Rolf Bae zrezygnował 300 m od szczytu, postanowił usiąść w śniegu i poczekać, aż jego zespół, w skład którego wchodziła żona, będzie wracać. Dopiero o 17:00 na K2 stanął Pasang Lama z zespołu południowokoreańskiego. Pomimo tego, że nie było już najmniejszych szans, by wrócić przed zmrokiem, Szerpowie czekali na pozostałych, jako nieliczni wykazując się odpowiedzialnością za członków wyprawy. Ostatni dotarli na szczyt po 19:00, pięć godzin później, niż zakładał harmonogram. Radość zastąpiło otępienie i osłabienie - po ponad osiemnastu godzinach wspinaczki, byli dopiero w połowie drogi. Rozpoczął się mozolny powrót.