"O pannie Rosati nie ma ani słowa w tej książce"?
Jeszcze wiosną 2010 r. sąd zakazał dalszego rozpowszechniania "Nocnika" - aż do zakończenia procesu. Stało się to w ramach tzw. zabezpieczenia powództwa, wiele razy krytykowanego w mediach jako rodzaj swoistej "cenzury prewencyjnej". W 2010 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że sądowy zakaz publikacji nie narusza konstytucji, ale powinny być określone ramy czasowe, w jakich ma on obowiązywać.
Adwokaci pozwanych wnoszą od początku o oddalenie pozwu, argumentując, że powódka nie jest tożsama z opisaną w książce postacią Esterki. "O pannie Rosati nie ma ani słowa w tej książce" - mówił wcześniej mec. Jerzy Naumann.
Według niego postacie literackie nie mogą być używane do wytaczania procesów, bo inaczej zniewolono by wolność artysty. Zdaniem mec. Naumanna "panna Rosati mogłaby być powódką tylko wtedy, gdyby to był dzieło dokumentalne, gdzie występowałaby pod swoim nazwiskiem".