Wyprawa na Zieloną Ziemię
Eryk dotarł do skutej lodem wyspy, zupełnie nienadającej się do zamieszkania. Skierował się więc na południe i tak, klucząc, trafił na grenlandzkie fiordy, z licznymi naturalnymi przystaniami i bujnymi zaroślami karłowatej wierzby i jałowca... Ponieważ skromność była mu równie obca, jak wspomniana ugodowość, miejsce, gdzie spędził pierwszą zimę nazwał Wyspą Eryka. Wiosną popłynął do ujścia fiordu (a jakże, Fiordu Eryka), po czym założył zimową kwaterę, nazwawszy ją Ostrowem Eryka. W ten sposób minęły trzy lata spędzone na eksploracji nowych ziem i nazywaniu ich własnym imieniem.
Na Islandię wrócił obładowany skórami niedźwiedzi, fok i morsów oraz kłami tych ostatnich. Opowiadał wszem i wobec o Zielonej Ziemi (Ziemia Eryka brzmiała najprawdopodobniej mało kusząco, a tu głównie o działania marketingowe chodziło). Gawędy te przyniosły skutek - wczorajszy banita nie miał najmniejszego problemu z pozyskaniem ochotników do założenia nowej kolonii. Wiosną 986 roku wyruszyła tam armada 25 statków. Czternaście z nich dotarło do wybrzeży.