"Wampir z Bytowa" gwałcił i mordował. Zabił prawie 70 osób. Wpadł przez przypadek
Przyznał się do zabicia 67 osób. Próbowano udowodnić mu 17 zbrodni. Ostatecznie trafił do więzienia za popełnienie jednego morderstwa. Jak to możliwe? Kim jest Leszek Pękalski, znany jako Wampir z Bytowa?
Leszek Pękalski od zawsze powtarzał: podniecają mnie wszystkie kobiety. Po czym dodawał: mężczyźni i dzieci też. Nie miały znaczenia płeć, wiek, wygląd. Chciał uprawiać seks dosłownie z każdym. Wszystko jedno gdzie, bo pragnienie dopadało go nagle i nie potrafił nad nim zapanować. Czuł, że musi natychmiast się zaspokoić. Nie potrafił zapanować nad dzikim popędem seksualnym. Gdy w pobliżu znajdowała się jakaś kobieta, cały trząsł się z podniecenia i emocji.
Paradoksalnie jego największym marzeniem już od dzieciństwa było założenie rodziny. Często jednak wyjaśniał, że owszem, chciał mieć żonę, ale niekoniecznie potomka. Wciąż dopytywał wszystkich wokół, jak znaleźć kobietę życia i co zrobić, by zjawiła się tu i teraz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Leszek Pękalski. Gwałciciel, zabójca, nekrofil…
Pękalski uwielbiał wzbudzać w ludziach współczuje i litość. Miał w tym cel - był wtedy bowiem w centrum zainteresowania, a niczego mu tak w życiu nie brakowało jak uwagi. Jak przyznają ci, którzy mieli z nim do czynienia, łatwo było się nad nim zlitować. Leszek był bowiem mizernej postawy. Jego wygląd zewnętrzny był jednak idealnym kamuflażem. Mężczyzna, czego nie było widać na pierwszy rzut oka, był zwinny, szybki i "miał siłę szympansa".
"Dlatego jego ofiary nie miały najmniejszych szans. Policjantki, które uczestniczyły w wizjach lokalnych, nie godziły się na symulowanie ofiar zbrodni. W tej roli zastępowały je manekiny albo silniejsi koledzy. Trudno było przewidzieć, czy Leszek nagle nie rzuci się na którąś z kobiet i nie zrobi jej krzywdy, bo przecież nie miał już nic do stracenia" - czytamy w książce Magdaleny Omilianowicz "Bestia. Studium zła", której możecie posłuchać w formie audiobooka na platformie Audioteka.pl.
Bo nie chciała się z nim ożenić
Polska po raz pierwszy usłyszała o Leszku Pękalskim na początku lat 90. XX wieku. To właśnie wtedy, dokładnie w czerwcu 1991 r. w lesie między miejscowościami Jezierze i Darżkowo (woj. pomorskie, powiat bytowski), mężczyzna zgwałcił i zamordował nastoletnią Sylwię R. Jak do tego doszło? 17-latka, która pracowała w okolicznym sklepie, zauważyła, że jeden z klientów (a był nim właśnie Leszek) boryka się z wieloma problemami, jest lekko upośledzony, może nawet bezdomny. Postanowiła pomóc Pękalskiemu i zgodziła się, by ten mógł zrobić "zakupy na zeszyt". Następnego dnia przyniosła mu jedzenie do pobliskiego lasu, w którym od czasu do czasu nocował.
Zauroczony urodą nastolatki i tym, że okazała mu zainteresowanie, Leszek zaproponował jej seks i małżeństwo. Zaskoczona dziewczyna wyśmiała go i poczuła, że to idealny moment, by zakończyć tę znajomość. Nie miała pojęcia, że jej reakcja rozjuszy Pękalskiego. Gdy tylko odwróciła się do niego plecami, zaatakował. Nie mógł znieść odrzucenia. Zabił ją, a później zgwałcił.
Choć w sprawie zabójstwa wszczęto dochodzenie, nikt nie wpadł na ślad Leszka. Ostatecznie w 1992 r. sprawa została umorzona. Pękalski mógł poczuć się bezkarny.
Jolanta W. niczego się nie spodziewała
Jolanta wracała do domu po całym dniu pracy w punkcie z repasacją rajstop. Po drodze zrobiła jeszcze zakupy, a jej głowę zaprzątały myśli o tym, ile jeszcze obowiązków dziś na nią czeka. Zrobienie obiadu dla dzieci, pranie i ułożenie planu na kolejny dzień. Nagle zza zakrętu wyskoczył zamaskowany mężczyzna. Zdążyła tylko przerażona krzyknąć. Napastnik uderzył ją w głowę i runęła na ziemię jak długa. Choć próbowała ostatkiem sił się bronić, na nic się to zdało. Nie miała szans. Poczuła, jak jej ciało jest wleczone w pobliskie krzaki.
"Ściągnął z niej spodnie, rajstopy i majtki. Obnażył piersi. Jakie ładne! Dotykał ich i gryzł tak mocno, aż pozostały ślady jego zębów. Potem zdjął spodnie i nawet nie poczuł chłodu. Zaspokojony położył się na niej, przykrył się jej kożuszkiem i mało brakowało, a zasnąłby, tak było mu dobrze" - pisze Omilianowicz w "Bestia. Studium zła".
Nagie zwłoki Jolanty W. zostały odnalezione rano przez dwóch mężczyzn zmierzających do pracy. Z ustaleń biegłych wynikało, że kobieta miała uszkodzoną czaszkę oraz "wyraźne zasinienie na szyi". Jako przyczynę zgonu wskazali uduszenie. Nie zatrzymano sprawcy. Pękalski znów triumfował.
Wpadł przez zupełny przypadek
Leszka zatrzymano przypadkowo. Na jego trop wpadła sekretarka pracująca na komendzie. Segregując akta spraw, zauważyła, że Pękalski był już notowany za gwałt i miał na swoim koncie wyrok w zawieszeniu. Zorientowała się, że mężczyzna pasuje do opisu (brutalny i niezaspokojony seksualnie) i portretu pamięciowego, który stworzyli policjanci poszukujący sprawcy zabójstwa dziewczyny ze sklepu. Zgłosiła swoje wątpliwości przełożonym i to był strzał w dziesiątkę. Gdy policja sprawdziła alibi Leszka, poszczególne elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsca.
Śledczy zatrzymali Leszka, będąc pewnym, że znaleźli zabójcę 17-letniej Sylwii. Nie spodziewali się, że mężczyzna zacznie im opowiadać o kilkudziesięciu morderstwach i gwałtach, jakich w bestialski sposób dokonał. Dlaczego tak chętnie do wszystkiego się przyznał? Bo wreszcie ktoś chciał go wysłuchać, był w centrum zainteresowania, stał się najważniejszy. A przecież właśnie na tym od dziecka mu zależało. Początkowo policjanci nie mogli uwierzyć w to, co słyszą. Gdy jednak kolejne zbrodnie się potwierdzały, a Pękalski podawał takie szczegóły, które mógł znać wyłącznie morderca, przerazili się.
Leszek, jak gdyby nigdy nic, snuł opowieści o tym, jaką konkretnie bieliznę miały jego ofiary, jakiego kolory ściany były w pokoju, w którym zabił, jak dokładnie zostały ułożone zwłoki, a nawet jakiej marki samochód go mijał, gdy uciekał z miejsca zbrodni. Z jego historii wynikało, że w poszukiwaniu swoich ofiar podróżował po całym kraju. Na tej podstawie policja sporządziła makabryczną mapę Polski, a Leszek otrzymał miano seryjnego zabójcy - Wampira z Bytowa.
Podczas procesu Pękalski wycofał się ze wszystkich złożonych wcześniej przez siebie zeznań. Mimo to prokuratura próbowała udowodnić mu 17 zbrodni. Nie udało się. Ostatecznie w 1996 r. mężczyzna został skazany wyłącznie za jedno morderstwo (Sylwii R.). Wyrok? 25 lat więzienia. Jego kara dobiegła końca 11 grudnia 2017 r. Nie wyszedł jednak na wolność. Wciąż zachodziła bowiem realna obawa, że może być niebezpieczny dla społeczeństwa. Trafił do zakładu zamkniętego (Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie) na mocy tzw. "ustawy o bestiach".
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tej przerażającej historii, koniecznie sięgnijcie po audiobooka "Bestia. Studium zła" na platformie Audioteka.pl.