Życie człowieka to ciągła walka. Zmienia się tylko przeciwnik, z którym musimy się mierzyć. Doskonale ilustrują tę tezę wyjątki z wiersza Zbigniewa Herberta „Raport z oblężonego miasta”, których jako motta swojej powieści używa Tomasz Kołodziejczak: „(...) oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać / nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady (...)”, „(...) kolory sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie (...)”. Uhonorowana Nagrodą im. Zajdla książka konsekwentnie rozwija tak zasygnalizowane założenia, prezentując historię utrzymaną w konwencji tzw. twardej fantastyki naukowej – opisującej odległe światy, kosmiczne konflikty, kontakty z Obcymi.
Kolory sztandarów przenoszą nas na planetę Gladius, na której od dwustu lat funkcjonuje ludzka kolonia. Wśród jej mieszkańców wciąż ścierają się dwie opcje polityczne. Jedna opowiada się za utrzymaniem niezależności od Dominium Solarnego (niezłomni), druga zaś za przyłączeniem się do tego mocarstwa za cenę rezygnacji z suwerenności (ulegli). Do dalszej polaryzacji poglądów dochodzi po inwazji Obcych na Gladiusa. Korgardzi zakładają na planecie umocnione forty, z których wyruszają konwoje pacyfikujące kolejne miasteczka. Gdy koloniści walczą o przetrwanie, wojska solaryjskie stoją „z bronią u nogi”, chcąc cynicznie wykorzystać tragedię Gladian do podporządkowania ich Dominium.
Po wielu próbach armii Gladiusa udaje się nadgryźć systemy obronne korgardów. Daje to szansę umieszczenia w jednej z ich baz ludzkiego agenta. Do oddziału, który ma przeprowadzić tę operację, trafia Daniel Bondaree. Kolejne działania zbrojne przynoszą straty, które skłaniają obywateli Gladiusa, urobionych przez prosolaryjską propagandę, do oddania władzy w ręce stronnictwa uległych. Ci natychmiast proszą o „bratnią pomoc” armię Dominium. Nowy sojusznik okazuje się gorszy od starego wroga, zaś ulegli szybko przeistaczają się w kolaborantów, bezlitośnie zwalczających próby oporu ze strony swoich rodaków. Daniel postanawia kontynuować walkę na rzecz wolnego Gladiusa, prowadząc działania na trzech frontach. Nie tylko przeciwko wciąż groźnym korgardom i solaryjskim okupantom, ale i przeciwko gladyjskim zdrajcom. To ostatnie jest najtrudniejsze, bo wrogiem okazać się może każdy sąsiad.
Opisując zmagania bohatera i jego rodaków o zachowanie prawa do życia po swojemu, Kołodziejczak uniknął pułapek uproszczeń i demagogii. W jego wizji, oprócz mocno zarysowanych biegunów dobra i zła, znalazło się również miejsce na odcienie szarości, na zmianę postaw i poglądów, na ukazanie racji każdej ze stron konfliktu. Autor nie tylko skonstruował interesującą, wojenno-przygodową fabułę, która obfituje w gwałtowne starcia i niespodziewane zwroty akcji, ale i ciekawie przedstawił m.in. życie społeczne Gladiusa. Ustrój polityczny kolonii, przypominający niektóre pomysły Heinleina , zakłada, że im bardziej obywatel angażuje się w sprawy publiczne, tym większy zyskuje wpływ na rządzenie. Wielkim atutem Kolorów sztandarów są też barwne i psychologicznie wiarygodne postacie. Ich bogate życie wewnętrzne i przekonujące motywacje powodują, że podczas lektury nie sposób uniknąć emocjonalnego zaangażowania się w ich przygody.
Szczególnie Daniel, jako romantyczny bohater przyszłości, okazuje się bliski duszy polskiego czytelnika.
Powieść Kołodziejczaka to fantastyka zaangażowana o rzadko spotykanej spójności poszczególnych elementów składających się na pasjonującą całość.W swojej ideowej wymowie jest ona manifestem w obronie wolności – zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i w kontekście suwerenności politycznej. Ze względu na ciągłe zagrożenia czyhające na te wartości, człowiek musi zachowywać maksymalną czujność. Kiedy zaś zagrożenia się nasilają, powinnością człowieka jest aktywne przeciwdziałanie im, z podjęciem walki zbrojnej włącznie. Tak, jak to czynią Daniel i jego towarzysze broni.