Kobieta w Afganistanie
Jak znajduje Pani czas na realizowanie wszystkich tych pasji?
Z dużym trudem. Kwestia czasu to jedna z moich bolączek. Kiedyś pisanie książek szło mi dużo szybciej. Siedziałam sobie wygodnie z biurkiem, prowadziłam badania kliniczne i miałam mnóstwo wolnego czasu wieczorami czy w hotelach podczas wyjazdów służbowych. Odkąd zaczęłam pracę -pogotowie, SOR, pogotowie, SOR - to rany boskie! I cztery lata jedna książka ( "Łzy Diabła" przyp. red.). Fakt, że dość gruba, ale kiedyś rzeczywiście byłam dużo bardziej "płodnym" autorem.
Trylogię o Vesperze wydawała Pani rok po roku.
Te powieści były cieńsze (śmiech). Myślę, że "Łzy Diabła" objętościowo są takie, jak cała trylogia nocarska. To właściwie, jak weźmiemy te trzy lata z kawałkiem, wyjdzie na jedno.
Wzięła Pani udział w misji w Afganistanie. Co dało Pani to doświadczenie? Czy Afganistan to odpowiednie miejsce dla kobiety?
Pojechałam tam jako człowiek. Trudno jest się teraz rozdrabniać, czy to miejsce dla kobiety czy np. potencjalnej wielbicielki haftów beskidzkich. Misja w Afganistanie była dla mnie niesamowitym doświadczeniem i na pewno bardzo zmieniła moje życie. Bardzo wzbogaciło mnie to wewnętrznie. Rodzina może uważać, że jestem bardziej nieznośna, ale trudno - zawsze jest coś za coś. Dla lekarza, zwłaszcza dla ratownika, to także niewątpliwe bardzo korzystne doświadczenie.