Szacunek do życia
Praca w prosektorium uczy szacunku do życia i pozwala uświadomić sobie jego kruchość.* Adam wyznaje, że nauczył się celebrować życie: "Z perspektywy tej pracy, z codziennego obcowania ze śmiercią widzę, że nie warto tracić czasu". *Zbyt szybka jazda samochodem, chwila nieuwagi nad jeziorem, upadek ze schodów - balsamista wie, że granicę między życiem a śmiercią bardzo łatwo jest przekroczyć.
"Każdego dnia widzę ludzi, którzy już nie mają żadnych dni przed sobą. Jeden wyszedł z domu i nie wrócił, znaleziono go przy drodze, potrącił go samochód. Inny położył się spać, źle się poczuł, przyjechało pogotowie, pojechał do szpitala, nie wrócił. Jeszcze inny wsiadł na rower i wjechał pod tramwaj... I tak mógłbym mówić kilka godzin". Balsamista podkreśla, że najwięcej osób umiera po 60. roku życia, ale do prosektorium trafiają też często ciała znacznie młodszych: "Oni z kolei żyli za szybko i stąd wypadki samochodowe, zawały, wylewy.
Jak na nich patrzę, to mówię sobie: zwolnij, chłopie, nie pracuj tyle, masz jedno życie". Być może to jest właśnie recepta na szczęście, którego nie zniszczy lęk przed śmiercią.
Justyna Koszewska / ksiazki.wp.pl