Lateks, diamenty, ropa
O tym, jaki był poziom tego bogactwa znakomicie mówi w jednym z fragmentów książki autorka: "Mieszkańcy miasta stali się największymi na świecie kupcami diamentów. Niektóre kobiety robiły sobie z nich zęby, diamenty pobłyskiwały zza czarnych koronkowych wachlarzy. Kelnerki podające klientom kanapki podczas lanczu dostawały diamenty w charakterze napiwku, najlepsze prostytutki w ramach zapłaty obdarowywano diamentowymi naszyjnikami. Ceny w Manaus czterokrotnie przewyższały nowojorskie, aptekarze potrafili zażądać dwóch funtów brytyjskich za wartą szylinga dawkę chininy. Kauczukowi baronowie gasili pragnienie swoich koni francuskim szampanem, krany w łazienkach mieli ze szczerego złota, a pościel i bieliznę wysyłali do prania do Portugalii". Dość zresztą powiedzieć, że Manaus miało elektryczność wcześniej niż Londyn, a linie telefoniczne poprowadzono tu wcześniej niż w Rio de Janeiro.
Kauczuk - to przez zapotrzebowanie światowego rynku na opony, mieszkańcy amazońskiego "Dzikiego Zachodu" tak się bogacili. Ale wszystko ma swoją cenę - niestety, cenę za ten zbytek zapłaciło życiem trzydzieści tysięcy Indian. A "lateksowi baronowie" dobrze o tym wiedzieli.