20 lat nie był z kobietą. Gdy się rozebrał, zaczęła się śmiać
Waginoplastyka, powiększanie penisa, a także wybielanie odbytu. To najczęstsze zabiegi sfery intymnej. Czemu Polacy to sobie robią? W rozmowie z Wirtualną Polską reportażystka Magdalena Kuszewska zdradza kulisy rynku chirurgii estetycznej narządów płciowych.
Pewien mężczyzna przyszedł do lekarza z prośbą, aby powiększyć mu penisa. Po jakimś czasie wrócił, tym razem prosząc o to, aby go zmniejszyć. To tylko jedna z historii, które można przeczytać w opublikowanej właśnie przez Wydawnictwo Znak Horyzont książce Magdaleny Kuszewskiej "Gładko. O polskim wstydzie, obsesji młodości i intymnych operacjach plastycznych".
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Czy Polki i Polacy często trafiają do klinik, aby wykonywać zabiegi chirurgiczne swoich narządów płciowych? Czy to wciąż tylko ciekawostka, czy staje się to coraz powszechniejsze?
Magdalena Kuszewska: W skali naszego kraju zjawisko chirurgii estetycznej narządów płciowych pozostaje wciąż marginalne, ale zaczyna się o nim coraz więcej mówić, pisać. Stąd też bardzo duże zainteresowanie moją książką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski "Żywy Ken" planuje kolejne operacje plastyczne
Nie zaskoczyło mnie to. Pacjentów przybywa. Zdarza się nawet, że na zabiegi przylatują obywatele innych krajów: Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii. Powód? U nas wciąż np. powiększenie penisa kwasem hialuronowym jest dwu-trzykrotnie tańsze niż za granicą. Więc opłaca się kupić bilet lotniczy i wpaść do Polski na zabieg, który trwa godzinę. A konsultację wcześniej przeprowadza się online i po sprawie.
Czyli wokół sprawy wciąż istnieje pewne tabu. Czy trudno było ci znaleźć rozmówców, opowiadających o swoich wizytach w gabinetach?
Wszyscy, którzy w mojej książce opowiadają o zabiegach, robią to anonimowo. Niektórzy mają zmienione imiona, na własną prośbę. To pokazuje, jak duży wstyd panuje wokół estetyki narządów płciowych. Ale jest to też temat intymny, więc nie dziwię się moim bohaterom i bohaterkom. Podczas zbierania materiałów do książki natknęłam się na archiwalny odcinek "Dzień Dobry TVN", gdzie pewien mężczyzna z Krakowa opowiedział o zabiegu powiększania penisa. Pokazał twarz, podał nazwisko. Skontaktowałam się z nim przez Instagrama, ale ostatecznie nie pojawił się w książce.
A lekarze i lekarki?
Mam dużo świetnych relacji z gabinetów: ginekologów, urologów, chirurgów oraz terapeutów, którzy opowiadają o różnych przypadkach i o emocjach, a także powodach, towarzyszących poprawianiu urody intymnej. Te rozmowy były dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem. Paleta emocji i powodów.
Jakie zabiegi są najczęściej wykonywane?
U kobiet waginoplastyka, u mężczyzn powiększanie penisa. Rzadziej wybielanie odbytu i inne. Totalną rzadkością, ale jednak zdarzającą się w polskich klinikach, jest zabieg przywracania błony dziewiczej. Ma wymiar nie stricte estetyczny, ale raczej kulturowy, czasem religijny. To pokazuje złożoność zjawiska, o którym piszę i opowiadam.
Jakie nastawienie dominuje po stronie lekarzy i lekarek? Czy odmawiają interwencji, kiedy jest to ewidentnie niepotrzebne? Czy raczej robią to, czego zażyczą sobie osoby, które przychodzą do ich gabinetów?
Moi rozmówcy z książki, genialni specjaliści, akurat bardzo dbają o etykę zawodową. Dr Piotr Świniarski wprost mówi, że znakomitą część pacjentów, mających kompleksy z rozmiarem penisa, kieruje na terapię do seksuologa czy psychologa. Jeśli ktoś chce zbyt często poprawiać sobie wygląd narządów zewnętrznych, popada w uzależnienie, bo i takie historie się zdarzają. Mądrzy lekarze interweniują.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
A sama co o tym myślisz?
Powiedzmy sobie wprost: w medycynie estetycznej nie ma nic złego, jeśli jest wykonywana w zgodzie ze sobą, w odpowiednich warunkach, z zachowaniem sztuki lekarskiej, a nie gdzieś w podziemiu czy pod wpływem wyszydzania, zawstydzania przez partnerów albo internetowych źródeł. Bo takich powodów nie brakuje. Często pacjentami klinik są osoby, które zostały głęboko zawstydzone, np. podczas seksu, wiele lat temu, ale wciąż uważają, że są gorsze, niedostateczne...
Dlaczego ludzie robią sobie takie zabiegi? Jak bardzo ważne są dla nich względy czysto estetyczne?
Chciałoby się powiedzieć: co pacjent, to historia. Jasne, większość osób deklaruje: robię to dla siebie. Ale lekarze i terapeuci przytaczają w "Gładko" masę historii o tym, jak ktoś jest w związku poniżany, porównywany do wcześniejszych partnerów czy partnerek. Jedna z kobiet dostała ultimatum: jeśli nie odmłodzi swojej sfery intymnej, partner ją rzuci. Jest też przypadek pacjenta łódzkiej kliniki: raz przyszedł powiększyć penisa, bo partnerka uznała, że jest niedostatecznej wielkości. Niedługo potem wrócił do tej samej kliniki i wyznał, że już ma nową dziewczynę, a ta z kolei nie lubi dużych penisów i prosi, aby ten kwas hialuronowy mu "zdjąć".
Wtedy od razu pojawia się pytanie: dla kogo to robimy? Czy dla siebie, czy dla kogoś? Czy na żądanie, czy jako szantaż, czy jako błaganie, czy jeszcze coś innego? Natomiast jest też spora grupka osób, które po prostu chcą wyglądać jak najlepiej i jak najmłodziej, także w okolicy intymnej - idą do kliniki, a następnie decydują się na konkretne zabiegi.
Jak istotna jest kwestia psychologiczna: poczucie własnej wartości związane z wyglądem, który uważa się za lepszy i bardziej pożądany?
Jeden z mężczyzn, który powiększył sobie penisa, przyznał: "Czuję się pewniejszy siebie nie tylko w łóżku, ale i na ulicy. Chodzę wyprostowany, nie garbię się, czuję się bardziej męski". Kobieta, która zrewitalizowała strefę intymną, deklaruje: "To jest jak luksusowa bielizna: nikt z otoczenia nie wie, że ją mam pod ubraniem, ale ja dzięki temu czuję się bardziej kobieca, seksowna, intrygująca, atrakcyjna...". Poczucie własnej atrakcyjności i samoakceptacja wzrasta niemal od razu po zabiegu. Utrzymuje się jednak tylko przez pewien czas, nigdy bardzo długo.
Jak bardzo na decyzje o wizycie w gabinecie wpływa pornografia?
To jest szeroki temat. U pewnych osób pornografia wydaje się być kluczowa. Z badań wynika, że dla większości młodych ludzi pornografia stanowi jedyne źródło edukacji na temat seksualności człowieka. A tam, wiadomo, co można zobaczyć: nienaturalnej wielkości penisy, ciągłe erekcje, wybielone odbyty, ogromne piersi, wydepilowane ciała. Eksperci w mojej książce mówią jasno: niewiele osób w zwykłym życiu tak wygląda, tak się zachowuje.
Co z tego wynika?
Dla wielu odbiorców to aktorki i aktorzy ze świata porno wyznaczają trendy, jeśli chodzi o wygląd intymny czy w ogóle zachowania w łóżku. Niestety. Czasem wpływ pornografii na nasze życie seksualne pozostaje nieuświadomiony.
Jak pracowałaś nad książką? Z kim rozmawiałaś? Jak docierałaś do swoich rozmówców?
To była frajda. Moja książka jest oparta o dziesiątki rozmów z terapeutami, seksuologami, lekarzami: ginekologami, urologami, chirurgami, ale też z pacjentami czy osobami zaangażowanymi w ruch bodypositive i takie akcje jak TopFreedom.pl. Reporterska robota to moja pasja, przyjemność i moje zdrowe uzależnienie. Rozmawiam, bo lubię i rozmawiam, bo chcę wiedzieć. W mojej dziennikarskiej karierze przez ponad 20 lat przeprowadziłam ok. 2 tys. wywiadów - kocham eksplorować temat, który mnie pochłonie, a tak stało się w przypadku "Gładko".
Kto cię najbardziej zaskoczył?
Relacje niektórych pacjentów, powody, dla których robią sobie zabiegi. Pewien inteligentny, wykształcony mężczyzna, który ma wygląd kalifornijskiego surfera, ale od 20 lat nie uprawiał seksu, bo kiedyś wyszydziła go w łóżku jedna z pierwszych partnerek seksualnych. Zaczęła się śmiać na widok jego przyrodzenia, choć obiektywnie i zdaniem lekarza, wszystko jest z nim w porządku.
Jednak w nim pozostała trauma i nie jest w stanie uprawiać seksu, zbyt mocno się wstydzi. Trafił do kliniki, chciał sobie powiększyć penisa, ale mądry lekarz skierował go na terapię. Podczas zbierania wywiadów tych zaskoczeń miałam naprawdę sporo. Nie sądziłam wcześniej, że powodów, dla których chcemy "się poprawić" w okolicy intymnej, jest tak dużo i że są one tak złożone. A w tle tego wszystkiego majaczy oczywiście nasz narodowy wstyd.
Czy ludzie po zabiegach są z ich powodu zadowoleni i szczęśliwsi?
Tak, w większości przypadków tak, ale to nowe szczęście nie trwa wcale zbyt długo. To jak z wygraną w totka czy "Milionerach". Jest fun, ekscytacja, ale potem poczucie szczęścia wraca do stanu sprzed zabiegu. Tak wynika z badań naukowych, które przytaczam w "Gładko". I z relacji różnych badaczy.
A potem pojawia się chęć poprawienia kolejnych elementów ciała albo ciągłego odmładzania konkretnego narządu czy okolicy. Poza chirurgią estetyczną warto zadbać o swój dobrostan, szeroko pojęty. O dobre relacje, o samoakceptację. A przede wszystkim: o zdrowie
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat kontrowersje wokół "Małej syrenki", rozprawiamy o strajku scenarzystów i filmach dokumentalnych oraz zdradzamy, jakich letnich premier kinowych nie możemy się doczekać. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.