Ucieczka w codzienność
Kiedyś Krall szukała wstrząsających historii, dziś najbardziej cieszy się, gdy może po prostu zmądrzeć dzięki bohaterom. "Kiedy reportaż ma być czymś ważnym, to trzeba go przepuścić przez siebie jak przez tunel. Nie ma innej drogi, wokół tego tunelu nie ma objazdu. I myślę, że o tym, czy reportaż ma stać się czymś ważnym, decyduje to właśnie: ile się doda samego siebie do zewnętrznego cudzego świata". Kiedy zaczynają ją przygniatać smutne sprawy, o których pisze, ucieka w codzienność. "Gdy jestem nad Narwią, to wody ze studni przyniosę, kwiaty podleję... Codzienność i powtarzalność są bardzo kojące".
W latach 80. Była zastępcą kierownika literackiego Zespołu Filmowego "Tor", zaprzyjaźniła się z Krzysztofem Kieślowskim. Jego filmy są jej bardzo bliskie, podobnie jak dzieła Formana czy aktorstwo Stuhra, bo to "zwyczajność podniesiona do rangi sztuki". Wraca do Nabokova, Shalewa, Hrabala czy Babla. Uwielbia poezję Charlesa Reznikoffa.