Za dużo formy
Swój pierwszy tekst na dziennikarstwie Uniwersytetu Warszawskiego napisała na czwartym roku, na seminarium, które prowadził Marian Brandys. Był to reportaż o podwórku przy ulicy Targowej na warszawskiej Pradze, na którym składowano towary legalne i nielegalne, kobiety gotowały flaki i pyzy, by potem sprzedawać je w słoikach na bazarze. Brandys przeczytał tekst i powiedział:* "Za dużo formy, koleżanko. Prostota jest i bardziej szlachetna, i nie starzeje się"*. Wzięła sobie te słowa do serca. Dziś jest przekonana, że "smutek musi mieć jakąś formę, jakiś rytm. Smutek bez formy jest bezwstydny" i że "im straszniejsza historia, tym słowa muszą być prostsze".
Pracowała w "Życiu Warszawy", "Polityce", potem zaczęła szkolić reporterów "Gazety Wyborczej".* Jej uczeń, Mariusz Szczygieł, zapamiętał szczególnie tę lekcję, że "reporter ma zrozumieć. Nie usprawiedliwiać, nie bronić, nie oskarżać, nie osądzać, ale zrozumieć".*