Śmierć Ryszarda Siwca
"Ciężko o tym mówić. Leżał cały przykryty, ręce obandażowane, tylko głowa zostawiona. Twarz miał jakby osmaloną, jakby była ciemniejsza. Może więcej serca mogłam mu wtedy okazać, ale powiedziałam tylko: "Co ty zrobiłeś i jaki ból sobie zadałeś" - opowiada żona Ryszarda Siwca - "Po południu już był nieprzytomny. A o jedenastej w nocy oczy miał takie za mgłą. Chciałam siedzieć przy nim do rana i żałuję, że nie siedziałam. Położyłam się, o wpół do drugiej się zbudziłam. Mąż podobno zawołał głośno: "Marysiu!". I wpół do drugiej umarł".
Ryszard Siwiec zmarł 12 września 1968 roku w Szpitalu Praskim w Warszawie.
"Śmierć ojca miała sens dla niego. Inaczej nigdy by tego nie zrobił. Dla mnie wtedy nie miała. [...] Gdybym była trochę mądrzejsza w tym czasie, wszystko wyglądałoby inaczej. Dałabym się w to wciągnąć i łagodziłabym tę jego szorstkość, którą miał w swojej naturze. Tę jego bezwzględność w dążeniu do prawdy" - mówi Innocenta Siwiec-Michalska, córka Ryszarda Siwca.