Po chwili wszystko wróciło do normy
"Dopiero po wielu latach dowiedziałem się, że to był protest. Po skręceniu tego płonącego człowieka zajęliśmy się z asystentem innymi sprawami. Wystarczyła nam informacja, że wydarzył się jakiś wypadek; nie dociekaliśmy jaki" - mówi jeden z operatorów kroniki filmowej.
"Młodzież przestała tańczyć w tej części stadionu, gdzie my byliśmy. W końcu go do tej karetki zapędzono. Karetka odjechała, z tunelu wypuszczono nową młodzież, w jakimś radosnym tańcu, nie pamiętam, może to był mazur. Niebo nadal było niebieskie, dalej grała muzyka. Pamiętam gołębie. Wszystko wróciło do normy" - wspomina jedna z kobiet, która stała w sąsiednim sektorze, blisko całego wydarzenia.