Matka do bani
W pierwszej kolejności Urszula Mela jest mamą. Mamą Jana, Piotra, Agaty i Doroty. I ta rola definiuję ją jako człowieka. Właściwie wątek macierzyństwa otwiera rozmowę obu pań. Spojrzenie Urszuli na kwestię bycia matką jest całkiem ciekawe i zdecydowanie odbiega od samozachwytu, że oto wychowało się czwórkę fajnych, poukładanych dzieci. "Dobijały mnie ochy i achy, które słyszałam po pierwszych wyprawach Jaśka: Pani ma takiego cudownego syna. Musi być pani cudowną matką, skoro go tak pani wychowała."
"Ręce mi opadały... Co odpowiedzieć na takie zachwyty? Wiem, że to nieprawda. Dobra to jest tylko jedna matka - Matka Boska. W każdym razie ja jestem matką do bani. W moim domu jest posprzątane raz na cztery lata, nawet nie przed każdymi świętami się udaje. I widzę, że Pan Bóg wychował moje dzieci niejako wbrew mnie" - wyznaje całkiem szczerze Mela.